Nie...znaczy tak...bo..noo..yyy-David strasznie się jąkał jakby nie potrafił wytłumaczyć tego co widzieliśmy.
-Chcesz mi wytłumaczyć że nasza rodzina zajmuje się smokami!!!-zapytałam
-Tak.Znaczyy co drugie pokolenie-słabo się uśmiechnął
-Aha...-wpatrywałam się ogłupiona w śpiące stworzenie
-Może wpadniesz do mnie ....zanczy mojego hatelu.Mógłbym ci wszytko wytłumaczyć i...-nie zdążył skończyć zdania.\
-Dobrze-przerwałam
Doszliśmy do ładnego (najpewniej nieziemsko drogiego jak na gwiazdę przystało) hotelu.
-Ładnie ty-mruknełam
-Postarali się-rozejrzał się-Siadaj!
-Jak się dowiedziałeś?Proszę powiedz mi!Gdybym dowiedziała się, że nasza rodzina posiada latające dywany ale...SMOKI!
-Wiem.Smoki....do niedawna tylko w bajkach.Dobrze wiem co czujesz.Dowiedziałem się w tamtym roku kiedy byłem na wakacjach u dziadków.A ponieważ wiem, że twoja mama i oni nie są zbyt zżyci postanowiłem, że powiem ci to....-przerwał
-Rozumiem-powiedziałam chodź tak na prawdę nie rozumiałam.
-Chcesz się czegoś napić?-zaproponował David
-Wody-powiedziałam cicho, a on wezwał obsługę.
Wyszłam z hotelu koło godziny 21.00 i czym prędzej pognałam do domu.Moja mama nie była zadowolona z tego, że wróciłam tak późno ale w końcu...ile ja mam lat no kurdę!
Kiedy po krótkiej sprzeczce z mamą nie miałam sił na nic położyłam się spać ale....przypomniało mi się, że idę jutro do Michaela i jakoś tak nie mogłam zasnąć.
środa, 29 czerwca 2016
wtorek, 31 maja 2016
Puk,puk...tu Rzeczywistość- rozdział dziesiąty
-Hhahaha co ty wyprawiasz?-Michael śmiał się, najwidoczniej rozbawiła go moja postawa
-Nic,nic taki.....żarcik-uśmichnełam się -Ymmm chodź odprowadzę cię.
Michael najwidocznej się ucieszył bo z chęcią poszedł w stronę swojego domu.
-No ale serio nie wiem jak się tu znalazłeś!Ostatnio kiedy tu byłam to nie było tu żywej duszy!
-To najpopularniejsza kawiarnia w tym mieście...
Załamanie.
-A no widzisz, może mieli remont-uśmiechnełam się jak debil.-Oooo moja mama dzwoni!Zapomniałam, że ma po mnie przyjechać.No to żegnaj do zobaczyska!
"Żegnaj"?"Do zobaczyska"?Moje życie się właśnie skończyło
-Pa-Michael chyba się nad czymś zastanawiał-Ej Cloe wpadłabyś może do mnie jutro...mam problem z czymś z algebry , a podobno ty jesteś dobra z matmy i tak myślałem...
-Jasne-uśmiechnełam się i z powrotem pobiegłam w stronę kawiarni
Kiedy dotarłam już na miejsce nie mogłam wypatrzyć Davida.
-Hej Cloe!-usłyszałam roześmiany głos.
-Skąd wiesz, że mnie tak nazywają?-odwróciłam się i zobaczyłam mojego kuzyna
-Słyszałem.Nie wiem jakim cudem zrobili z twojego imienia Cloe ale ok-usiedliśmy na ławce.-A ten twój kolega to jest chyba dorosły i potrzebuje pomocy takiej małolaty jak ty.Jest na studniach?Dziewne, że w ogóle go przyjeli.
-Jest dwa lata starszy-wytłumaczyłam-Nie skończył jeszcze liceum.
-Naprawdę?Trudno wywnioskować po tatuażach.
-Nie ma ich tak dużo.Może dwa lub trzy nie więcej.
-Ale są widoczne.
-Dobra!Do rzeczy...Co mi chciałeś powiedzieć.
-Otóż muszę ci coś pokazać.Chodź za mną
-Ok?
Szliśmy ulicą gdy nagle zatrzymaliśmy się przy jakimś kamieniu.Z tego co pamiętam ze szkoły podstawowej była o nim jakaś legenda.
-Wyciąg rękę.Tą ze znamieniem.
-O co ci chodzi-nic nie rozumiałam ale podwinełam rękaw bluzki ze znamieniem.
-Połóż rękę na kamieniu-zauważyłam, że David też ma takie znamie tylko na innej ręce niż ja.
Nie zastanawiając się długo położyłam rękę na głazie.Nagle ku mojemu wielkiemu zdziwieniu kamień podniósł się ukazując kręte schody.
-Idziemy!-David popatrzył w dół.
Nie wiem dlaczego o tym pomyślałam ale:
-Ludzie zobaczą jak wchodzimy pod kilku tonową skałę!
-Tym się nie przejmuj jesteśmy niewidzialni...
-O mój Boże!To wszystko jest mega dziwne!
Jednak nie mówiąc nic więcej poszłam za nim.Szliśmy krótką chwilę, zeszliśmy po schodach, mineliśmy kilka zakrętów i doszliśmy do dziwnych drewnianych drzwi.Mój kuzyn otworzył je i moim oczom ukazało się...
-NIE MÓW MI, ŻE TO SMOK!
-Nic,nic taki.....żarcik-uśmichnełam się -Ymmm chodź odprowadzę cię.
Michael najwidocznej się ucieszył bo z chęcią poszedł w stronę swojego domu.
-No ale serio nie wiem jak się tu znalazłeś!Ostatnio kiedy tu byłam to nie było tu żywej duszy!
-To najpopularniejsza kawiarnia w tym mieście...
Załamanie.
-A no widzisz, może mieli remont-uśmiechnełam się jak debil.-Oooo moja mama dzwoni!Zapomniałam, że ma po mnie przyjechać.No to żegnaj do zobaczyska!
"Żegnaj"?"Do zobaczyska"?Moje życie się właśnie skończyło
-Pa-Michael chyba się nad czymś zastanawiał-Ej Cloe wpadłabyś może do mnie jutro...mam problem z czymś z algebry , a podobno ty jesteś dobra z matmy i tak myślałem...
-Jasne-uśmiechnełam się i z powrotem pobiegłam w stronę kawiarni
Kiedy dotarłam już na miejsce nie mogłam wypatrzyć Davida.
-Hej Cloe!-usłyszałam roześmiany głos.
-Skąd wiesz, że mnie tak nazywają?-odwróciłam się i zobaczyłam mojego kuzyna
-Słyszałem.Nie wiem jakim cudem zrobili z twojego imienia Cloe ale ok-usiedliśmy na ławce.-A ten twój kolega to jest chyba dorosły i potrzebuje pomocy takiej małolaty jak ty.Jest na studniach?Dziewne, że w ogóle go przyjeli.
-Jest dwa lata starszy-wytłumaczyłam-Nie skończył jeszcze liceum.
-Naprawdę?Trudno wywnioskować po tatuażach.
-Nie ma ich tak dużo.Może dwa lub trzy nie więcej.
-Ale są widoczne.
-Dobra!Do rzeczy...Co mi chciałeś powiedzieć.
-Otóż muszę ci coś pokazać.Chodź za mną
-Ok?
Szliśmy ulicą gdy nagle zatrzymaliśmy się przy jakimś kamieniu.Z tego co pamiętam ze szkoły podstawowej była o nim jakaś legenda.
-Wyciąg rękę.Tą ze znamieniem.
-O co ci chodzi-nic nie rozumiałam ale podwinełam rękaw bluzki ze znamieniem.
-Połóż rękę na kamieniu-zauważyłam, że David też ma takie znamie tylko na innej ręce niż ja.
Nie zastanawiając się długo położyłam rękę na głazie.Nagle ku mojemu wielkiemu zdziwieniu kamień podniósł się ukazując kręte schody.
-Idziemy!-David popatrzył w dół.
Nie wiem dlaczego o tym pomyślałam ale:
-Ludzie zobaczą jak wchodzimy pod kilku tonową skałę!
-Tym się nie przejmuj jesteśmy niewidzialni...
-O mój Boże!To wszystko jest mega dziwne!
Jednak nie mówiąc nic więcej poszłam za nim.Szliśmy krótką chwilę, zeszliśmy po schodach, mineliśmy kilka zakrętów i doszliśmy do dziwnych drewnianych drzwi.Mój kuzyn otworzył je i moim oczom ukazało się...
-NIE MÓW MI, ŻE TO SMOK!
sobota, 28 maja 2016
Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział dziewiąty
-Chcesz kakao-Lu wskazała na proszek w opakowaniu.
-Tak proszę-przeciągnełam się
-On jest mega nie?
-Kto znowu?-nie mogłam nie myśleć o Michaelu.Ale wiedziałam, że nie o to jej chodziło.
-David
-Karteczka-pomyślałam-Tiaa ujdzie
-Tym zdzirom szczęka opadnie jak zobaczą nasze zdjęcia.Hahahahahahahha
Lu jest urocza ale czasami mnie przeraża.
-Mogę cię przeprosić na minutkę?-zapytałam
-Jasne!Ja akurat zrobię kakao
Poszłam do łazienki.Zamknełam drzwi na klucz, usiadłam na ziemi i wyciągnełam z kieszeni spodni karteczkę.A jej treść mnie totalnie zaskoczył:
"Wierzysz w czary?Jeśli nie to powinnaś.Muszę z tobą koniecznie porozmawiać.Za dwa dni będę w twoim mieście.Spotkamy się 4.30 pod kawiarnią Time.Proszę bądź to ważne!Podpowiedź:Znamie w kształcie smoka."
Odruchowo podwinełam rękaw.Jest tam i zawsze tam było.Dziwne znamie przypominające smoka.Raczej przypadek.
Nie spałam dwa dni czekając tylko na to głupie spotkanie.
Równo o 4.30 czekałam pod kawiarnią Time.
-Cześć-ktoś położył rękę na moim ramieniu.
-Część-byłam pewna, że to David.
-Co tam piękna
O nie to nie on
-Michael?
-A kto niby?
-Hyhy-miałam w tym momencie najgłupszy uśmiech świata.-Jak mnie tu znalazłeś?
-Normalnie.Przechodziłem i...
-Kryj się terroryści-skoczyłam mu na plecy.Wiem wyobraźnia mnie poniosła no ale nie miałam lepszego pomysłu.Musiałam działać.Przecież nie mógł zobaczyć, że jestem umówiona z Davidem.
Jeszcze sobie coś pomyśli.A przecież nie powiem mu, że to mój kuzyn.
-Tak proszę-przeciągnełam się
-On jest mega nie?
-Kto znowu?-nie mogłam nie myśleć o Michaelu.Ale wiedziałam, że nie o to jej chodziło.
-David
-Karteczka-pomyślałam-Tiaa ujdzie
-Tym zdzirom szczęka opadnie jak zobaczą nasze zdjęcia.Hahahahahahahha
Lu jest urocza ale czasami mnie przeraża.
-Mogę cię przeprosić na minutkę?-zapytałam
-Jasne!Ja akurat zrobię kakao
Poszłam do łazienki.Zamknełam drzwi na klucz, usiadłam na ziemi i wyciągnełam z kieszeni spodni karteczkę.A jej treść mnie totalnie zaskoczył:
"Wierzysz w czary?Jeśli nie to powinnaś.Muszę z tobą koniecznie porozmawiać.Za dwa dni będę w twoim mieście.Spotkamy się 4.30 pod kawiarnią Time.Proszę bądź to ważne!Podpowiedź:Znamie w kształcie smoka."
Odruchowo podwinełam rękaw.Jest tam i zawsze tam było.Dziwne znamie przypominające smoka.Raczej przypadek.
Nie spałam dwa dni czekając tylko na to głupie spotkanie.
Równo o 4.30 czekałam pod kawiarnią Time.
-Cześć-ktoś położył rękę na moim ramieniu.
-Część-byłam pewna, że to David.
-Co tam piękna
O nie to nie on
-Michael?
-A kto niby?
-Hyhy-miałam w tym momencie najgłupszy uśmiech świata.-Jak mnie tu znalazłeś?
-Normalnie.Przechodziłem i...
-Kryj się terroryści-skoczyłam mu na plecy.Wiem wyobraźnia mnie poniosła no ale nie miałam lepszego pomysłu.Musiałam działać.Przecież nie mógł zobaczyć, że jestem umówiona z Davidem.
Jeszcze sobie coś pomyśli.A przecież nie powiem mu, że to mój kuzyn.
niedziela, 17 kwietnia 2016
Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział ósmy
Ciii!Zamknij się!-zasłoniłam mu usta ręką.
-Ale jak to ta gwiazdka to twój kuzyn!-Michael nie mógł tego zrozumieć.
-Tak!Prawda, że dziwne!Ale siedź na razie cicho!Lu nas usłyszy!-poprosiłam, a tak właściwie rozkazałam.
-Dobra,dobra.Patrz idzie!Jaka obładowana!Ona tu wyda fortunę!-mój przyjaciel zaczął się śmiać.
-O czym gadacie?-Lu nagle wyłoniła się zza mojego ramienia.
-O niczym!-zrobiłam się czerwona jak burak.
-Okejjjj...-Luci popatrzyła na mnie podejrzanie ale potem spuściła ze mnie wzrok.
Powoli przesuwaliśmy się do wyjścia.Luci była mega szczęśliwa!Strasznie mnie to cieszy!
-Hej dziewczyny!-Nie no nie ja już znam ten głos!!
-AAA!Nie wierzę!Kocham Cię David!-Lucia skakała piszczała i nagle stało koło nas mnóstwo dziewczyn równie podjaranych jak moja przyjaciółka.
-Hahahah miło mi nawet nie wiesz jak.Widzę, że znasz moją kuzynkę-no i wszystko zniszczone!Jutro przeprowadzam się na księżyc!
-Jaką?CO?-Lucia stała z otwartymi ustami.
-No...-Zaczełam machać rękami i pokazywać ukryte znaki.-Chodzisz z nią chyba do klasy ma na imię...Mar...Martyna!
-Serio!To ty masz Amerykańskich krewnych!-Lu otworzyła szeroko oczy
-Ma na imię Martyna i jest z...-David miał debilną minę.Ty masz na imię David i jesteś Polakiem debilu!
-Taaa....A może wiecie jakieś selfie,misiak?-chciałam już sobie pójść.
-Tak jasne!-mój kuzyn przytulił Lu.Zrobili sobie zdjęcie.Odwróciłam się do wyjścia gdy nagle David złapał mnie za rękę i zapytał.
-A ty nie chcesz zdjęcia?
Żeby nie wyjść na idiotkę oczywiście...zgodziłam się!Kiedy mój kochany kuzynek mnie przytulał podał mi jakąś karteczkę.Na szczęście wydaje mi się, że nikt tego nie zauważył.
Kiedy wsiadaliśmy do samochodu Lucia poczęstowała mnie pocieszającą gatką:
-Wiesz co wydaje mi się, żę podobacz się Davidowi!
W tym momencie się załamałam.
-Ale jak to ta gwiazdka to twój kuzyn!-Michael nie mógł tego zrozumieć.
-Tak!Prawda, że dziwne!Ale siedź na razie cicho!Lu nas usłyszy!-poprosiłam, a tak właściwie rozkazałam.
-Dobra,dobra.Patrz idzie!Jaka obładowana!Ona tu wyda fortunę!-mój przyjaciel zaczął się śmiać.
-O czym gadacie?-Lu nagle wyłoniła się zza mojego ramienia.
-O niczym!-zrobiłam się czerwona jak burak.
-Okejjjj...-Luci popatrzyła na mnie podejrzanie ale potem spuściła ze mnie wzrok.
Powoli przesuwaliśmy się do wyjścia.Luci była mega szczęśliwa!Strasznie mnie to cieszy!
-Hej dziewczyny!-Nie no nie ja już znam ten głos!!
-AAA!Nie wierzę!Kocham Cię David!-Lucia skakała piszczała i nagle stało koło nas mnóstwo dziewczyn równie podjaranych jak moja przyjaciółka.
-Hahahah miło mi nawet nie wiesz jak.Widzę, że znasz moją kuzynkę-no i wszystko zniszczone!Jutro przeprowadzam się na księżyc!
-Jaką?CO?-Lucia stała z otwartymi ustami.
-No...-Zaczełam machać rękami i pokazywać ukryte znaki.-Chodzisz z nią chyba do klasy ma na imię...Mar...Martyna!
-Serio!To ty masz Amerykańskich krewnych!-Lu otworzyła szeroko oczy
-Ma na imię Martyna i jest z...-David miał debilną minę.Ty masz na imię David i jesteś Polakiem debilu!
-Taaa....A może wiecie jakieś selfie,misiak?-chciałam już sobie pójść.
-Tak jasne!-mój kuzyn przytulił Lu.Zrobili sobie zdjęcie.Odwróciłam się do wyjścia gdy nagle David złapał mnie za rękę i zapytał.
-A ty nie chcesz zdjęcia?
Żeby nie wyjść na idiotkę oczywiście...zgodziłam się!Kiedy mój kochany kuzynek mnie przytulał podał mi jakąś karteczkę.Na szczęście wydaje mi się, że nikt tego nie zauważył.
Kiedy wsiadaliśmy do samochodu Lucia poczęstowała mnie pocieszającą gatką:
-Wiesz co wydaje mi się, żę podobacz się Davidowi!
W tym momencie się załamałam.
wtorek, 12 kwietnia 2016
Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział siódmy
Ale jak?!-stałam jak głupia i wpatrywałam się w mojego kuzyna.
-Chodź kurczę!-Lucia pociągneła mnie za rękaw.-Na zdjęciu z nim zależy mi najbardziej!
Lu zaczeła powoli pchać się w stronę sceny.Ja jak głupia szłam za nią.Nie miałam pojęcia co mam zrobić, po prostu jak idiotka podążałam za nią.
I wtedy właśnie dowiedziałam się, że mój kuzyn to straszny cioł.WCIĄGNĄŁ MNIE NA SCENĘ!
Dalej śpiewał piosenkę(którą już kilka razy słyszałam w radiu!) i głupio się uśmiechał.Chciałm uciec ale...przypomniałam sobie o Luci.Pokazałam na nią polcem, a on natychmiast zrozumiał o co chodzi.Podał jej rękę,a ona nie wiem jak(ymm...barierki?)znalazła się na scenie.Co było dziwne rozpłakała się! Myślę, że ze szczęścia bo mój kuzyn owszem jeśli chodzi o urodę nie ma rewelacji ale aż tak przerażająco źle nie jest.
Po zakończeniu piosenki zeszłyśmy ze sceny.Zauważyłam Michaela śmiejącego się w 3 rzędzie!Wredny!
Przez całą resztę zabawy nie mogłam myśleć o niczym innym tylko o tym jak powiem Lu, że jej idol to mój kuzy.Cóż jakoś będę musiała.
-Chodź kurczę!-Lucia pociągneła mnie za rękaw.-Na zdjęciu z nim zależy mi najbardziej!
Lu zaczeła powoli pchać się w stronę sceny.Ja jak głupia szłam za nią.Nie miałam pojęcia co mam zrobić, po prostu jak idiotka podążałam za nią.
I wtedy właśnie dowiedziałam się, że mój kuzyn to straszny cioł.WCIĄGNĄŁ MNIE NA SCENĘ!
Dalej śpiewał piosenkę(którą już kilka razy słyszałam w radiu!) i głupio się uśmiechał.Chciałm uciec ale...przypomniałam sobie o Luci.Pokazałam na nią polcem, a on natychmiast zrozumiał o co chodzi.Podał jej rękę,a ona nie wiem jak(ymm...barierki?)znalazła się na scenie.Co było dziwne rozpłakała się! Myślę, że ze szczęścia bo mój kuzyn owszem jeśli chodzi o urodę nie ma rewelacji ale aż tak przerażająco źle nie jest.
Po zakończeniu piosenki zeszłyśmy ze sceny.Zauważyłam Michaela śmiejącego się w 3 rzędzie!Wredny!
Przez całą resztę zabawy nie mogłam myśleć o niczym innym tylko o tym jak powiem Lu, że jej idol to mój kuzy.Cóż jakoś będę musiała.
poniedziałek, 29 lutego 2016
Puk,puk....tu Rzeczywistość-rozdział szósty
-No i co chciałeś mi powiedzieć?-zapytałam kiedy już oddaliliśmy się od toalety.-Nie mam czasu!Moi znajomi na mnie czekają!
-Wiem,wiem...ja tylko chciałem-mój kuzyn popatrzył mi w oczy-To bardzo ciężko wyjaśnić.Najpierw musiałabyś się dowiedzieć kim jestem,kim zostałem, jak udało mi się spełnić marzenia.Dopiero w tedy uda ci się to wszystko zrozumieć.
-Dobrze ale...-usłyszałam krzyk Luci,Wołała mnie.Pewnie już chciała udać się pod scenę.-Później pogadamy.Ja...dam ci swój numer!
Jesteś!Zjadło cię tam coś?!-Lucia popatrzyłą na mnie złym wzrokiem.-Chodźcie chcę być jak najbliżej sceny.
Ludzie zaczeli się gromadzić pod wielkimi wrotami.Wszyscy przepychali się i piszczeli z radość.Jednak nie mogłam dostrzec mojego kuzyna...nigdzie go nie było
Pod bramą zajeli miejsce dwaj ochroniarze.Zaczeli sprawdzać wcześniej skaskowane już bilety.Trochę nie rozumiałam sensu tego przedsięwzięcia, ale niech im będzie.
Lucia podała nasze bilety.Weszliśmy do środka.Było niesamowicie tłoczno,rozpoczął się wyścig do pierwszych rzędów.Obiecaliśmy sobie z Michaele ,że Lucia dostanie przynajmniej trzeci rząd.Wzieliśmy się za ręce i zaczeliśmy się pchać,Niektórzy mieli z tym problemy, jednak my nie zwracaliśmy na to uwagi.
-Jesteście cudowni-powiedziała Lucia-To jest prawie drugi rząd!
-Czekaj-Michael słodko się uśiechnął.-Idziemy dalej.
Przeszliśy spokojnie do pierwszej lini.To było dość dziwne.W pierwszym rzędzie ludzie pchali się najmniej.
-AAAAAAAALLLLLEEEE JAAAA WASSS KOCHAMMM!-Lucia prawie płakała
Na scenę wyszedł jakiś zespól.Oczywiście Lucia była ich wielką fanką.Zagrali kilka piosenek i zeszli przywiać się z fanami.Dzięki Michaelowi Luci udało się przytulić wokalistę i dostać autograf od perkusisty. Co jak mówiła było "spełnieniem jedego z jej wielu marzeń".
Jakiś pan zapowiedział kogoś do mikrofonu.Musiała to być wielka gwiazda, ponieważ wszystkie dziewczyny zaczeły piszczeć,skakać i płakać ze szczęścia (jedna z rzeczy jakie sobie tutaj uświadomiła to, że te laski płaczą bardziej na widok gwiazd niż się płaczę na pogrzebach)
Lucia także nie mogła się opanować ze szczęścia.
Nagle wśród dymu ,pisków i oklasków na scenę wszedł...mój kuzyn
Koniec szóstego rozdziału :) Komentarze motywują!
-Wiem,wiem...ja tylko chciałem-mój kuzyn popatrzył mi w oczy-To bardzo ciężko wyjaśnić.Najpierw musiałabyś się dowiedzieć kim jestem,kim zostałem, jak udało mi się spełnić marzenia.Dopiero w tedy uda ci się to wszystko zrozumieć.
-Dobrze ale...-usłyszałam krzyk Luci,Wołała mnie.Pewnie już chciała udać się pod scenę.-Później pogadamy.Ja...dam ci swój numer!
Jesteś!Zjadło cię tam coś?!-Lucia popatrzyłą na mnie złym wzrokiem.-Chodźcie chcę być jak najbliżej sceny.
Ludzie zaczeli się gromadzić pod wielkimi wrotami.Wszyscy przepychali się i piszczeli z radość.Jednak nie mogłam dostrzec mojego kuzyna...nigdzie go nie było
Pod bramą zajeli miejsce dwaj ochroniarze.Zaczeli sprawdzać wcześniej skaskowane już bilety.Trochę nie rozumiałam sensu tego przedsięwzięcia, ale niech im będzie.
Lucia podała nasze bilety.Weszliśmy do środka.Było niesamowicie tłoczno,rozpoczął się wyścig do pierwszych rzędów.Obiecaliśmy sobie z Michaele ,że Lucia dostanie przynajmniej trzeci rząd.Wzieliśmy się za ręce i zaczeliśmy się pchać,Niektórzy mieli z tym problemy, jednak my nie zwracaliśmy na to uwagi.
-Jesteście cudowni-powiedziała Lucia-To jest prawie drugi rząd!
-Czekaj-Michael słodko się uśiechnął.-Idziemy dalej.
Przeszliśy spokojnie do pierwszej lini.To było dość dziwne.W pierwszym rzędzie ludzie pchali się najmniej.
-AAAAAAAALLLLLEEEE JAAAA WASSS KOCHAMMM!-Lucia prawie płakała
Na scenę wyszedł jakiś zespól.Oczywiście Lucia była ich wielką fanką.Zagrali kilka piosenek i zeszli przywiać się z fanami.Dzięki Michaelowi Luci udało się przytulić wokalistę i dostać autograf od perkusisty. Co jak mówiła było "spełnieniem jedego z jej wielu marzeń".
Jakiś pan zapowiedział kogoś do mikrofonu.Musiała to być wielka gwiazda, ponieważ wszystkie dziewczyny zaczeły piszczeć,skakać i płakać ze szczęścia (jedna z rzeczy jakie sobie tutaj uświadomiła to, że te laski płaczą bardziej na widok gwiazd niż się płaczę na pogrzebach)
Lucia także nie mogła się opanować ze szczęścia.
Nagle wśród dymu ,pisków i oklasków na scenę wszedł...mój kuzyn
Koniec szóstego rozdziału :) Komentarze motywują!
niedziela, 7 lutego 2016
Puk,puk....tu Rzeczywistość-rozdział piąty
-AAAAA nie wierzę, że to już dzisiaj-Lucia nie mogła usiedzieć w samochodzie.-Tak!Tak!Muszę zdobyć jakiś autograf.A może nawet selfie?Byłoby niesamowicie.
-Nie martw się pomożemy ci!-lekko ją przytuliłam, a tyle ile pozwalały mi pasy samochodowe.
Lucia wyglądała przepięknie!W niebieskiej koronkowej bluzce bez brzucha i wysokich jensach.Jej włosy były ładnie upięte w wysokiego kucyka na czubku głowy.Piękny makijaż podkreślał jej delikatne rysy twarzy.
Ze mną było gorzej.Do mojej stylizacji, Lucia dodała jeszcze mocny rockowy makijaż.Stwierdziła, że tak wyglądam ładnie.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Lucia nie żegnając się z rodzicami wybiegła z samochodu.Pociągneła mnie za sobą, i zaczeła tak szybko biec, że Michael miał problem z dogonieniem nas.Kiedy mu się udało zapytał:
-Czy naprawdę konieczny jest aż taki pośpiech?
-No jasne!Najpierw musimy iść na spotkanie, a potem będzie koncert.Koncert to mniejszy problem.Ale na spotkaniu trzeba się będzie przepychać.
-Tak jest kapitanie!-Michael wziął nas za ręce-Ale trzymamy się razem.Nie możemy się zgubić.
-Ok
Lucia skasowała bilety.Weszliśmy do wielkiej hali.Pachniało tu bardzo nieświeżo.Bardzo mocno było czuć mieszanine perfum oraz odór nie wietrzonego pomieszczenia. Na szczęście dwóch panów siłowało się z wielkim oknem.Na ten widok mimo woli odetchnełam z ulgą.
-Jak to będzie wyglądać?-Michael zapytał Luci
-Z tego co wiem będą tu wychodzić po cztery gwiazdy.Liczę oczywiście zespoły jako jeden.Coś powiedzą, rozdadzą autografy i porobią zdjęcia.Mają jakieś piętnaście-dwadzieścia minut-wyjaśniła-Łącznie ma być jedenaście gwiazd, większość z nich jest początkujące, jednak ja jestem fanką w sumie prawie wszystkich
-Aha rozumiem-prawie wpadłam w jakąś dziewczynę.Miała na koszulce napis:''The best'' i nazwę jakiegoś zespołu.
-Kiedy to się zaczyn?-Michael zadawał Luci coraz więcej pytań.
-Z jakieś dziesięć minut-wyjaśniła-W tym czasie chcę coś sobie kupić.Chodźcie ze mną.
-Muszę iść do toalety-przyznałam-Jest tam na przeciwko tego stoiska.Za raz wrócę.Lucia gdzie chcesz iść?
-Na stoisko z koszulkami-wskazała stolik-Myślę, że zaraz wrócisz więc tam będziemy czekać.
Weszłam do łazienki.Była bardzo ładna.W toaletach były nawet szafki na torebki i wieszaki na kurtki.Opóściłam deskę i usiadłam na niej.Postanowiłam odpisać nieznajomemu numerowi.Najchętniej zadzwoniłabym jednak bałam się.
Napisałam:
''Co teraz robisz?''
Serce zaczeło mi bić mocniej
-''Na zjeździe gwiazd i fanów.Wiem, że ty też :*
W odróźnieniu od minuty temu, moje serce staneło w miejscu.
-Ciekawe kto pisze te smsy?-przez myśl przeszedł mi Michael,ale po chwili się rozmyśliłam.Był z Lucią ciekawe jak by miał odpisać.
Wyszłam z kabiny.Spuściłam jeszcze wodę, żeby nie wzbudzać podejrzeń, że nie spuszczam po sobie wody.Przyjżałam się swojemu odbiciu w lustrze.
-''Może nie wyglądam tak źle?-pomyślałam''
Nagle ktoś zatkał mi ręką twarz.
-Proszę nie krzycz-usłyszałam czyiś głos.-Wszystko wyjaśnie...
Obróciłam się i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.Za mną stał...
Mój kuzyn!Tak!Ten kuzyn, który postanowił, że wrzuci mnie do jeziora,do błota i jeszcze w półmetrowy śnieg, myśląc, że to fajne.
-Co ty tu robisz!?-nie widziałam go już chyba z pięć lat.Z tego co wiem skończy w tym roku osiemnastkę.
-Muszę ci coś powiedzieć....to sprawa..yyy..ten...można stwierdzić rodzinna...-usłyszałam krzyk.Jakaś pani zauważyła mojego kuzyna.
-David jesteś w damskiej toalecie-zauważyłam.
-Ups!Przepraszam!Droga kuzynko chodźmy więc w inne miejsce-uśmiechnął się głupio.
-Nie martw się pomożemy ci!-lekko ją przytuliłam, a tyle ile pozwalały mi pasy samochodowe.
Lucia wyglądała przepięknie!W niebieskiej koronkowej bluzce bez brzucha i wysokich jensach.Jej włosy były ładnie upięte w wysokiego kucyka na czubku głowy.Piękny makijaż podkreślał jej delikatne rysy twarzy.
Ze mną było gorzej.Do mojej stylizacji, Lucia dodała jeszcze mocny rockowy makijaż.Stwierdziła, że tak wyglądam ładnie.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Lucia nie żegnając się z rodzicami wybiegła z samochodu.Pociągneła mnie za sobą, i zaczeła tak szybko biec, że Michael miał problem z dogonieniem nas.Kiedy mu się udało zapytał:
-Czy naprawdę konieczny jest aż taki pośpiech?
-No jasne!Najpierw musimy iść na spotkanie, a potem będzie koncert.Koncert to mniejszy problem.Ale na spotkaniu trzeba się będzie przepychać.
-Tak jest kapitanie!-Michael wziął nas za ręce-Ale trzymamy się razem.Nie możemy się zgubić.
-Ok
Lucia skasowała bilety.Weszliśmy do wielkiej hali.Pachniało tu bardzo nieświeżo.Bardzo mocno było czuć mieszanine perfum oraz odór nie wietrzonego pomieszczenia. Na szczęście dwóch panów siłowało się z wielkim oknem.Na ten widok mimo woli odetchnełam z ulgą.
-Jak to będzie wyglądać?-Michael zapytał Luci
-Z tego co wiem będą tu wychodzić po cztery gwiazdy.Liczę oczywiście zespoły jako jeden.Coś powiedzą, rozdadzą autografy i porobią zdjęcia.Mają jakieś piętnaście-dwadzieścia minut-wyjaśniła-Łącznie ma być jedenaście gwiazd, większość z nich jest początkujące, jednak ja jestem fanką w sumie prawie wszystkich
-Aha rozumiem-prawie wpadłam w jakąś dziewczynę.Miała na koszulce napis:''The best'' i nazwę jakiegoś zespołu.
-Kiedy to się zaczyn?-Michael zadawał Luci coraz więcej pytań.
-Z jakieś dziesięć minut-wyjaśniła-W tym czasie chcę coś sobie kupić.Chodźcie ze mną.
-Muszę iść do toalety-przyznałam-Jest tam na przeciwko tego stoiska.Za raz wrócę.Lucia gdzie chcesz iść?
-Na stoisko z koszulkami-wskazała stolik-Myślę, że zaraz wrócisz więc tam będziemy czekać.
Weszłam do łazienki.Była bardzo ładna.W toaletach były nawet szafki na torebki i wieszaki na kurtki.Opóściłam deskę i usiadłam na niej.Postanowiłam odpisać nieznajomemu numerowi.Najchętniej zadzwoniłabym jednak bałam się.
Napisałam:
''Co teraz robisz?''
Serce zaczeło mi bić mocniej
-''Na zjeździe gwiazd i fanów.Wiem, że ty też :*
W odróźnieniu od minuty temu, moje serce staneło w miejscu.
-Ciekawe kto pisze te smsy?-przez myśl przeszedł mi Michael,ale po chwili się rozmyśliłam.Był z Lucią ciekawe jak by miał odpisać.
Wyszłam z kabiny.Spuściłam jeszcze wodę, żeby nie wzbudzać podejrzeń, że nie spuszczam po sobie wody.Przyjżałam się swojemu odbiciu w lustrze.
-''Może nie wyglądam tak źle?-pomyślałam''
Nagle ktoś zatkał mi ręką twarz.
-Proszę nie krzycz-usłyszałam czyiś głos.-Wszystko wyjaśnie...
Obróciłam się i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.Za mną stał...
Mój kuzyn!Tak!Ten kuzyn, który postanowił, że wrzuci mnie do jeziora,do błota i jeszcze w półmetrowy śnieg, myśląc, że to fajne.
-Co ty tu robisz!?-nie widziałam go już chyba z pięć lat.Z tego co wiem skończy w tym roku osiemnastkę.
-Muszę ci coś powiedzieć....to sprawa..yyy..ten...można stwierdzić rodzinna...-usłyszałam krzyk.Jakaś pani zauważyła mojego kuzyna.
-David jesteś w damskiej toalecie-zauważyłam.
-Ups!Przepraszam!Droga kuzynko chodźmy więc w inne miejsce-uśmiechnął się głupio.
czwartek, 28 stycznia 2016
Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział czwarty.
''Wstałaś już księżniczko?''-kolejny sms od nieznanego numeru.Tym razem zebrałam się na odwagę i odpisałam:
''Tak.Mogę wiedzieć kto pisze?''.Pewnie okaże się, że ktoś pomylił numer.Pisał do...Martyny.
Nie chce zaprzątać sobie tym głowy.Dziś niedziela.Musiałam iść do kościoła, dlatego właśnie wstałam wcześniej.Inaczej nieznany osobnik nie otrzymałby odpowiedzi.Po co odpisywałam tak szczerze?Przecież...no trudno.
-Mamo jutro ten koncert...-zaczełam.
-Tak wiem.Miło, że Lucia cię tam zaprosiła-mama posmarowała tost masłem.
-Wiem jedziemy autobusem-powiedziałam-Muszę kupić bilety
-Dziś?-mama zdziwiła się.-Nie mogłaś tego zrobić wcześniej?No dobrze dam ci pieniądze.Idź...
Mama wręczyła mi kase.
-Serio?Jadę miasto dalej, a nie do Australii-oddałam jej niepotrzebne pieniądze.
-Nie!-powiedziała-Będą ci potrzebne.
-Dziękuję-odparłam.Niekoniecznie miałam zamiar coś sobie kupować.Może nowe farby?Nie wiem...
Zgodnie z moją tradycją po obiedzie,poszłam do parku.Miałam zamiar trochę pomalować.Zwykle malowałam węglem albo ołówkiem.Ale dziś do mojego rysunku dotarło trochę koloru,Co było dziwne.W dodatku rysunek wcale nie przedstawiał płaczącej i cierpiącej osoby.Tym razem była to dziewczyna w różowej sukience.Miała śliczną rozpromienioną twarz.'
Sama siebie nie poznaje.Cóż to za urok mnie tak odmienił.To musi być przejściowe.Szesnaście lat bycia wiecznie zdołowanym nie może tak po prostu się zmienić.O nie...
Kolejny sms:
''Co tam malujesz?'-nieznany numer.
Rozglądnełam się do okoła.Mimo woli się obejrzałam.Nikogo tam nie było...
''Tak.Mogę wiedzieć kto pisze?''.Pewnie okaże się, że ktoś pomylił numer.Pisał do...Martyny.
Nie chce zaprzątać sobie tym głowy.Dziś niedziela.Musiałam iść do kościoła, dlatego właśnie wstałam wcześniej.Inaczej nieznany osobnik nie otrzymałby odpowiedzi.Po co odpisywałam tak szczerze?Przecież...no trudno.
-Mamo jutro ten koncert...-zaczełam.
-Tak wiem.Miło, że Lucia cię tam zaprosiła-mama posmarowała tost masłem.
-Wiem jedziemy autobusem-powiedziałam-Muszę kupić bilety
-Dziś?-mama zdziwiła się.-Nie mogłaś tego zrobić wcześniej?No dobrze dam ci pieniądze.Idź...
Mama wręczyła mi kase.
-Serio?Jadę miasto dalej, a nie do Australii-oddałam jej niepotrzebne pieniądze.
-Nie!-powiedziała-Będą ci potrzebne.
-Dziękuję-odparłam.Niekoniecznie miałam zamiar coś sobie kupować.Może nowe farby?Nie wiem...
Zgodnie z moją tradycją po obiedzie,poszłam do parku.Miałam zamiar trochę pomalować.Zwykle malowałam węglem albo ołówkiem.Ale dziś do mojego rysunku dotarło trochę koloru,Co było dziwne.W dodatku rysunek wcale nie przedstawiał płaczącej i cierpiącej osoby.Tym razem była to dziewczyna w różowej sukience.Miała śliczną rozpromienioną twarz.'
Sama siebie nie poznaje.Cóż to za urok mnie tak odmienił.To musi być przejściowe.Szesnaście lat bycia wiecznie zdołowanym nie może tak po prostu się zmienić.O nie...
Kolejny sms:
''Co tam malujesz?'-nieznany numer.
Rozglądnełam się do okoła.Mimo woli się obejrzałam.Nikogo tam nie było...
środa, 27 stycznia 2016
Puk,puk....tu Rzeczywistość-rozdział trzeci
Mama się zgodziła-inaczej być nie mogło.Jutro idziemy na zakupy, kupić ubrania na koncert.Nie jestem jakoś napalona na tą imprezę.
-Co w ogóle myślisz o tym festiwalu, czy co tam to jest?-zapytałam Michaela kiedy dziś wieczorem siedział u mnie w pokoju.Tak właściwie mielimy się uczyć, ale jakoś nam się nie chciało.Ta niechęć była mało dziwna.Mimo, że zawsze odrabiam zadania tym razem było mi wszystko jedno.
-Mam to gdzieś-odpowiedział i upił trochę herbaty-Jeśli jej zależy i ma te bilety.Może nawet będzie fajnie.
-Fajnie!-zawołałam-Młode wymalowane gwiazdeczki i aktorzyny.Wątpię czy będzie tam jakiś porządny wykonawca.
-Podobno będzie kilka fajnych zespołów.Kilku całkiem spoko gwiazd.
-Yhm..
-Słuchaj-Michael dotknął mojego ramienia.-Musimy sprawić by Lucia się świetnie bawiła.Wiesz jak długo czekała na ten festiwal.Ciągle tylko o tym gadała, a kiedy zabrakło biletów była załamana.
-Naprawdę?-wiem, że ciągle gadała o tym koncercie ale nigdy nie słyszałam o braku biletów.Może nie chciała pokazywać smutku przed kimś tak desperacko nastawionym do życia jak ja?
-Tak.Kiedy ukazał się ten konkurs radiowy znowu się ożywiła.No i wygrała.Jest idealnym przykładem spełnionych marzeń.
-A my jak te anioły stróże chcemy sprawić by ten dzień był najlepszy w jej życiu.-uśmiechnełam się.
-Tak.-Michael zaczął się śmiać.Zauważyłam, że bardzo ładnie się śmieje.Ogólnie był ładny.Miał może trochę przydługie ciemne włosy, niebieskie oczy i cudny uśmiech.-Muszę już iść.Moja mama wychodzi muszę zaopiekować się moim bratem.Paskudny dzieciak.Zadzwonie do ciebie później.
-Odprowadzę Cię do drzwi-zeszliśmy po schodach.
-Już idziesz Michael?-moja mama wyszła z dużego pokoju.
-Tak proszę pani-Michael ukłonił się.Co on odwala?Przecież każdy może zauważyć, że nie ama osiemnastu lat a już posiada co najmniej cztery tatuaże.
-Szkoda...-Mama uśmiechneła się,-Córciu pamiętaj jutro rano na zakupy.
-Ale...-mama była już w kuchni.
-To cześć-Michael tłumił śmiech.
-Pa-otworzyłam drzwi-Aż nie mogę się doczekać jutra.
Zamknełam drzwi za przyjacielem.Zdążyłam usłyszeć jeszcze cichy śmiech.
Rano mama rzeczywiście wywlekła mnie z łóżka i kazała się ubierać.Połowa soboty spędzona w sklepie.Cudnie!
Szybko znalazłyśmy się w sklepie.Galeria była niedaleko nas.Na szczęście!Nie zniosłabym dodatkowych godzin w samochodzie.
W sklepie nie było nic ciekawego.W końcu kupiłam sobie:bluzkę z krzyżykiem, spodnie z krzyżykami na kolanach, buty na dość sporym obcasie z ćwierkami i pasującą do nich torebkę.
Mama mówiła, że wyglądam ślicznie.Jednak ja byłam innego zdania:moja szczupła ale wcale nie zgrabna sylwetka nie pasuje do żadnych ubrań. a długie ciemno brązowe włosy brzydko opadały na bluzkę.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_udE2O38VpvgJ1Np4KohtFxl2aO7o362jYvNdyWZqsB5AT234kBg4NpCKkodta1FD111OCYCl2fZVfD2D_M-nqGb3CZyqVbC_6GR_DZaIHuV7OadGbv7q4AV-E-9tCKTAs4eRQWDNUpR6KN-WBGYSJT4AI=s0-d)
Ale to nie ja mam ładnie wyglądać tylko Lucia.Z nią będzie łatwiej.Jest śliczną piwnooką blondynką.Pasują do niej naprawdę wszystkie ubrania, a w dodatku wygląda pięknie!
-Co w ogóle myślisz o tym festiwalu, czy co tam to jest?-zapytałam Michaela kiedy dziś wieczorem siedział u mnie w pokoju.Tak właściwie mielimy się uczyć, ale jakoś nam się nie chciało.Ta niechęć była mało dziwna.Mimo, że zawsze odrabiam zadania tym razem było mi wszystko jedno.
-Mam to gdzieś-odpowiedział i upił trochę herbaty-Jeśli jej zależy i ma te bilety.Może nawet będzie fajnie.
-Fajnie!-zawołałam-Młode wymalowane gwiazdeczki i aktorzyny.Wątpię czy będzie tam jakiś porządny wykonawca.
-Podobno będzie kilka fajnych zespołów.Kilku całkiem spoko gwiazd.
-Yhm..
-Słuchaj-Michael dotknął mojego ramienia.-Musimy sprawić by Lucia się świetnie bawiła.Wiesz jak długo czekała na ten festiwal.Ciągle tylko o tym gadała, a kiedy zabrakło biletów była załamana.
-Naprawdę?-wiem, że ciągle gadała o tym koncercie ale nigdy nie słyszałam o braku biletów.Może nie chciała pokazywać smutku przed kimś tak desperacko nastawionym do życia jak ja?
-Tak.Kiedy ukazał się ten konkurs radiowy znowu się ożywiła.No i wygrała.Jest idealnym przykładem spełnionych marzeń.
-A my jak te anioły stróże chcemy sprawić by ten dzień był najlepszy w jej życiu.-uśmiechnełam się.
-Tak.-Michael zaczął się śmiać.Zauważyłam, że bardzo ładnie się śmieje.Ogólnie był ładny.Miał może trochę przydługie ciemne włosy, niebieskie oczy i cudny uśmiech.-Muszę już iść.Moja mama wychodzi muszę zaopiekować się moim bratem.Paskudny dzieciak.Zadzwonie do ciebie później.
-Odprowadzę Cię do drzwi-zeszliśmy po schodach.
-Już idziesz Michael?-moja mama wyszła z dużego pokoju.
-Tak proszę pani-Michael ukłonił się.Co on odwala?Przecież każdy może zauważyć, że nie ama osiemnastu lat a już posiada co najmniej cztery tatuaże.
-Szkoda...-Mama uśmiechneła się,-Córciu pamiętaj jutro rano na zakupy.
-Ale...-mama była już w kuchni.
-To cześć-Michael tłumił śmiech.
-Pa-otworzyłam drzwi-Aż nie mogę się doczekać jutra.
Zamknełam drzwi za przyjacielem.Zdążyłam usłyszeć jeszcze cichy śmiech.
Rano mama rzeczywiście wywlekła mnie z łóżka i kazała się ubierać.Połowa soboty spędzona w sklepie.Cudnie!
Szybko znalazłyśmy się w sklepie.Galeria była niedaleko nas.Na szczęście!Nie zniosłabym dodatkowych godzin w samochodzie.
W sklepie nie było nic ciekawego.W końcu kupiłam sobie:bluzkę z krzyżykiem, spodnie z krzyżykami na kolanach, buty na dość sporym obcasie z ćwierkami i pasującą do nich torebkę.
Mama mówiła, że wyglądam ślicznie.Jednak ja byłam innego zdania:moja szczupła ale wcale nie zgrabna sylwetka nie pasuje do żadnych ubrań. a długie ciemno brązowe włosy brzydko opadały na bluzkę.
Ale to nie ja mam ładnie wyglądać tylko Lucia.Z nią będzie łatwiej.Jest śliczną piwnooką blondynką.Pasują do niej naprawdę wszystkie ubrania, a w dodatku wygląda pięknie!
czwartek, 21 stycznia 2016
Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział drugi
-Spokojnie.Nie bij!-Michael przeczesał włosy palcami.
-Wystraszyłeś mnie!
-Czym niby?-nie zrozumiał.
-Niczym-odeszłam obrażona.
-Czekaj!-dogonił mnie-Idę z tobą!Mam lekcje koło ciebie.
Przeszliśmy przez korytarz .Weszłam do klasy.Nie mam z kim siedzieć, nie jestem zbyt lubianą osobą.Moi jedyni przyjaciele to Michael i Lucia.Jednak nie chodzą ze mną do klasy,oboje są dwa lata starsi.
-Posuń się!-szepneła do mnie Karolina.-Zabiją Cię jak tu usiądziesz!
Popatrzyłam na nią.
-Trudno...-usiadłam na wcześniej wybranym krześle.Nie mam zamiaru się im usuwać!Ja tu byłam pierwsza.
O wilku mowa!Do klasy weszła ''szlachta''
-Spadaj!-usłyszałam wredny głos.
-Masz pecha nie zejdę.-obrzuciłam Martynę wrednym spojrzeniem.
-Chyba...
Do klasy weszła Pani Mazurska.
-Usiądź Martyna.Dziecko z tobą zawsze jakieś problemy!-powiedziała nasza matematyczka rozkazującym tonem.
Kocham tę panią!
-Dobrze proszę pani-Martyna usiadła na końcu sali.Jednak zdążyła wysłać mi spojrzenie mówiące ''Już nie żyjesz!''
-Muszę złapać Michaela po lekcji-pomyślałam -Inaczej naprawdę po mnie!
-Michael!-zawołałam.-Czekaj na mnie!
-Co ci?Nigdy nie łapałaś mnie na korytarzu.Główka Cię nie boli?-zapytał
-Spokojnie.Inaczej mnie zabiją!-uśmiechnełam się sztucznie.-Ale z tobą jakoś będzie...
-Hahaha rozwalasz mnie.Znowu jakieś tarapaty?
-Ja...
Lucia dogoniła nas.Zaczeła wrzeszczeć, co wydało mi się nieco dziwne...
-Mam bilety na najlepszy zlot gwiazd ever!-skakała na wysokość 30 centymetrów.-Nie mogę w to uwierzyć.Wygrałam te bilety!Akurat trzy!Jedziecie ze mną.
-Ja nie wiem...-zaczełam
-To nie było pytanie-Lucia obrzuciła mnie chłodnym spojrzeniem-Musicie pojechać!
-Kto tam w ogóle będzie-Michale nie miał nic przeciwko imprezie.
-Moja ulubiona aktorka.Mój ulubiony boysband.Zajefajny girlsband.Chyba moje wszystkie ulubione gwiazdy internetu!WSZYSCY!
-Dobra pojadę-zgodziłam się.Z mamą raczej nie będzie problemu.Rok temu kiedy poznałam Lucie i Michaela była bardziej zafascynowana tą przyjaźnią niż ja(może dlatego, że ostatnią przyjaciółkę miałam w przedszkolu?). Bez przerwy proponowała żebym zaprosiła moich nowych przyjaciół do domu.W dodatku była dla nich nieziemsko miła.
-Kocham was!-Lucia przytuliła mnie i Michaela.
-Wystraszyłeś mnie!
-Czym niby?-nie zrozumiał.
-Niczym-odeszłam obrażona.
-Czekaj!-dogonił mnie-Idę z tobą!Mam lekcje koło ciebie.
Przeszliśmy przez korytarz .Weszłam do klasy.Nie mam z kim siedzieć, nie jestem zbyt lubianą osobą.Moi jedyni przyjaciele to Michael i Lucia.Jednak nie chodzą ze mną do klasy,oboje są dwa lata starsi.
-Posuń się!-szepneła do mnie Karolina.-Zabiją Cię jak tu usiądziesz!
Popatrzyłam na nią.
-Trudno...-usiadłam na wcześniej wybranym krześle.Nie mam zamiaru się im usuwać!Ja tu byłam pierwsza.
O wilku mowa!Do klasy weszła ''szlachta''
-Spadaj!-usłyszałam wredny głos.
-Masz pecha nie zejdę.-obrzuciłam Martynę wrednym spojrzeniem.
-Chyba...
Do klasy weszła Pani Mazurska.
-Usiądź Martyna.Dziecko z tobą zawsze jakieś problemy!-powiedziała nasza matematyczka rozkazującym tonem.
Kocham tę panią!
-Dobrze proszę pani-Martyna usiadła na końcu sali.Jednak zdążyła wysłać mi spojrzenie mówiące ''Już nie żyjesz!''
-Muszę złapać Michaela po lekcji-pomyślałam -Inaczej naprawdę po mnie!
-Michael!-zawołałam.-Czekaj na mnie!
-Co ci?Nigdy nie łapałaś mnie na korytarzu.Główka Cię nie boli?-zapytał
-Spokojnie.Inaczej mnie zabiją!-uśmiechnełam się sztucznie.-Ale z tobą jakoś będzie...
-Hahaha rozwalasz mnie.Znowu jakieś tarapaty?
-Ja...
Lucia dogoniła nas.Zaczeła wrzeszczeć, co wydało mi się nieco dziwne...
-Mam bilety na najlepszy zlot gwiazd ever!-skakała na wysokość 30 centymetrów.-Nie mogę w to uwierzyć.Wygrałam te bilety!Akurat trzy!Jedziecie ze mną.
-Ja nie wiem...-zaczełam
-To nie było pytanie-Lucia obrzuciła mnie chłodnym spojrzeniem-Musicie pojechać!
-Kto tam w ogóle będzie-Michale nie miał nic przeciwko imprezie.
-Moja ulubiona aktorka.Mój ulubiony boysband.Zajefajny girlsband.Chyba moje wszystkie ulubione gwiazdy internetu!WSZYSCY!
-Dobra pojadę-zgodziłam się.Z mamą raczej nie będzie problemu.Rok temu kiedy poznałam Lucie i Michaela była bardziej zafascynowana tą przyjaźnią niż ja(może dlatego, że ostatnią przyjaciółkę miałam w przedszkolu?). Bez przerwy proponowała żebym zaprosiła moich nowych przyjaciół do domu.W dodatku była dla nich nieziemsko miła.
-Kocham was!-Lucia przytuliła mnie i Michaela.
niedziela, 17 stycznia 2016
Puk,puk....tu Rzeczywistość-rozdział pierwszy.
Rzuciłam poduszką o ścianę.
-Nienawidzę mojego życia-wrzasnełam na całe gardło.
Nic mi nie wychodzi!Nic!Nie potrafię nawet utrzymać przy sobie przyjaciół!
Nie mam ochoty na nic...chcę tylko iść spać.Ale nie mogę.Jutro sprawdzian.
Usiadłam nad biologią.Nic z tego nie rozumiałam.Tylko jakieś litery i rysunki.Po co mi to?Czy jako sprzedawczyni, pani w biurze, sprzątaczka lub ktokolwiek podobny będę potrzebować wiedzy o żabach?Raczej nie...
''Nie wiem co ci dolega.Ale pamiętaj ja zawsze jestem przy tobie!
Kocham Cię...''-sms od nieznanego numeru.Tak jak zawsze wie co powiedzić.Ciekawe kto to?Może mama...nie ona nie ma czasu, zresztą podpisała by się.
Myślę, że zaliczę ten test.Coś tam umiem.Ale żaby są okropnie nudne!Jest północ idę spać.Jutro muszę iść do szkoły.
-Wstawaj!Spóźnisz się-mama obudziła mnie z niepotrzebnym zamieszaniem.
-Dobra już dobra.Wstaje-wygramoliłam się spod koca.
Po pięciominutowym spacerze dotarłam do szkoły.Ledwo dowlekłam się do szatni.
Przebrałam buty i już miałam wyjść gdy nagle usłyszałam głos:
-Hej piękna!-ktoś chwycił mnie za ramię.Przestraszyłam się nie na żarty...
niedziela, 3 stycznia 2016
TOP 10-filmy dla nastolatek
1.''Angus,stringi i przytulanki''-brytyjski film komediowy z 2008 roku, w reżyserii Gurindera Chadhy.
Ten film jest tak głupi, że aż fajny :). Jest przede wszystkim bardzo zabawny, a przecież o to chodzi w komediach.Jest to typowy film dla nastolatek.
4.''Dziewczyny z drużyny''- film komediowy produkcji amerykańskiej.
Film jest fajny.Ma strasznie dużo części, bo z tego co się orientuje pięć.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tj2Kl8O6Dt81uaNOJ2l1QGuE6o9Ho8hl7t3tkEom6lzH12kygpMHGoHnHUr2zImXnE6UUTuqk3aJiBlfUwX_QzY2cve7LCeWtr8as2ZbSxbTRG=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_udn-DxwtkQ90Y3fLrF2pxbw7hkc29QmTaz7b3rCS-1hZZnKKfJFUg-_RXeoOlKRzm3wdC_cFLelHJw1p0qc_Ay3NDWGbjkTzjgm2KQE-m0EJ34=s0-d)
5.''Randka z gwiazdą''-amerykański musical z 2010 roku.
Po tytule spodziewałam się czegoś innego.Jednak film jest fajny :P
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_v2VRh10zIEnGP151I21FpQMhAX-OTrM6qUVGtR4KA41SKeV_-hqwCIY6T8fNQPXmVuo7Ai1XIwP2X04oPZhTdv83qwMVxsu-LVWvs0jiQRTLKU=s0-d)
6.''Historia kopciuszka''-amerykańska komedia romantyczna z 2004.
Ładny film.Fajnie się ogląda :)
7.''Ona to on''- film produkcji amerykańskiej w reżyserii Andy'ego Fickmana
z roku 2006.
Super produkcja!Zalicza się do moich ulubionych filmów!
8.''Wredne dziewczyny''
Jedynka jest spoko, jednak druga część lepsza.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tZdI9RPj8s-5GSHEBM4pxtD8ZR6i1Uzvu2R0n1EWsTHBUxBUFvQ275T-eEaCdu7VgmQOBLBkgLMsz0pKRIHh-rwpX8GQC9_hPBV0Iv9Hqv150d=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_trfyL_otoub9jswXYW5cTx649q9Uc5U_2poNlRSV9b82Is4qx2deBWhvnghgOdzuJUdlMpiM5ZKsucIT5A47ixnt9P0f7dSgG18Itb4aZA3YM=s0-d)
9.''Zbuntowana księżniczka''-
film amerykańsko-brytyjsko-francuski; opowieść o przygodach nastolatki z Malibu o imieniu Poppy.
Film mi się podobał.Był on dla mnie komedią, chodź podobno nią nie jest.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_u1amIZIpJBBXflHkSzXH1E6NqO-AZ6mWWm2qDnKfZLlfvgdcQVV9MvrqEtWSkDR_Din6i60EeAtMY3FQ-kqYcnAzdOGyQ8JuYMRZD30nV74QY=s0-d)
10.''Program ochrony księżniczek''-Jest dobrze!Może nie jest to najlepszy film jaki oglądałam jednak jest fajny.
Ten film jest tak głupi, że aż fajny :). Jest przede wszystkim bardzo zabawny, a przecież o to chodzi w komediach.Jest to typowy film dla nastolatek.
2.''Ps.Kocham Cię''-
amerykański film z 2007 roku, w reżyserii Richarda LaGravenese'a na podstawie powieści Cecelii Ahern.
Teeen fiillm jesttt stttrasznie ssmuutny...opłakałam się na nim.Podobno książka jest lepsza.Nie wiem tego ponieważ jej nie czytałam.
Film opowiada historię 30 letniej Holly, której mąż zmarł na guza mózgu.Jednak przed śmiercią napisał do niej listy, które miała dostawać przez jakiś czas każdego dnia.Holly przypomina sobie swoją miłość.
3.''Pamiętnik księżniczki''- amerykański film fabularny z 2001 roku
ekranizacja popularnej książki.
ekranizacja popularnej książki.
Jest to ekranizacja bardzo popularnej książki.Film ten bardzo przyjemnie się ogląda :)
4.''Dziewczyny z drużyny''- film komediowy produkcji amerykańskiej.
Film jest fajny.Ma strasznie dużo części, bo z tego co się orientuje pięć.
5.''Randka z gwiazdą''-amerykański musical z 2010 roku.
Po tytule spodziewałam się czegoś innego.Jednak film jest fajny :P
6.''Historia kopciuszka''-amerykańska komedia romantyczna z 2004.
Ładny film.Fajnie się ogląda :)
7.''Ona to on''- film produkcji amerykańskiej w reżyserii Andy'ego Fickmana
z roku 2006.
Super produkcja!Zalicza się do moich ulubionych filmów!
8.''Wredne dziewczyny''
Jedynka jest spoko, jednak druga część lepsza.
9.''Zbuntowana księżniczka''-
film amerykańsko-brytyjsko-francuski; opowieść o przygodach nastolatki z Malibu o imieniu Poppy.
Film mi się podobał.Był on dla mnie komedią, chodź podobno nią nie jest.
10.''Program ochrony księżniczek''-Jest dobrze!Może nie jest to najlepszy film jaki oglądałam jednak jest fajny.
I co dalej?
Hej aniołki!Skończyłam moją krótką historię.Piszcie w komentarzach co wam się podobało, a co było nudne bądź po prostu beznadziejne.Mam jednak nadzieję, że było ok :)
sobota, 2 stycznia 2016
I tak mnie nie zrozumiesz-rozdział siódmy
-Wyjaśnisz mi to-Ola położyła teczki przed babcią.
-Chyba muszę-babcia Cler podniosła jedną z teczek.-To wszystko dla waszego bezpieczeństwa.
Do pokoju weszła pani Maria.
-Mamo...-Kuba popatrzył jej w oczy.
-Znaleźli teczki-babcia Cler pokiwała głową.
-Cóż, chyba musimy wam coś wyjaśnić-pani Maria usiadła-Jesteśmy tajnymi agentami.Tak wiem brzmi to dziwnie ale taka jest prawda.
-Ta gwiazdka...-Ola nie dokończyła.
-To symbol naszego oddziału-babcia pokazała nadgarstek-To wszystko żeby was chronić.
-To już wiemy, a przynajmniej tak mi się wydaje-Kuba popatrzył na przyjaciół.-Ale czemu my?O co w tym chodzi?
-To przez ten Londyn.Ten koncert, wycieczka.Nie spodziewałam się, że się poznacie i tak zaprzyjaźnicie.Wszystko miało iść inaczej.Jednak musicie zrozumieć, że możecie być porwani dla okupu...
-A my?-Leo nie mógł zrozumieć co oni mają z tym wspólnego.
-Wy też, wszyscy-pani Maria mówiła powoli-Każdy z was ma kogoś z rodziny w naszej agencji.Niektórzy uważają, że dużo zapłacimy za uwolnienie was.Jednak my nie chcemy dopuścić, by stało się coś takiego.
-Więc?-Charlie zastanawiał się co będzie dalej.
-Będziecie tu przez całe ferie-babcia uśmiechneła się-Oczywiście z przerwami na wasze koncerty.
-Wiecie co?Podoba mi się ten pomysł-Piotrek podsumował .
-Mi też-Leo uśmiechnął się.
-Skoro wszyscy jesteśmy zgodni...-Charlie nie dokończył.
-Babciu-Ola dalej czegoś nie rozumiała-A co to za dziwaczne pęknięcie w ścianie?I ta śmierć w ogródku?
-Pęknięcie zrobiło się dzień przed waszym przyjazdem-babcia Cler zastanowiła się-Ale o żadnej śmierci nic nie wiem.
-A ja tak-Piotrek zaczął się śmiać-Nawet z nią rozmawiałem!
-Co ty mówisz?-Ola popatrzyła na brata.
-To ogrodnik, szpiegu!-Piotrek klasnął w ręce.
-Cóż mógłby sobie kupić inny strój roboczy-pomyślała
Ola przytuliła każdego z chłopaków oraz babcie i panią Martę, która kazała na siebie mówić ''ciocia''.
-Wiecie co?-Ola popatrzyła na zgromadzonych-Jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie!
-Chyba muszę-babcia Cler podniosła jedną z teczek.-To wszystko dla waszego bezpieczeństwa.
Do pokoju weszła pani Maria.
-Mamo...-Kuba popatrzył jej w oczy.
-Znaleźli teczki-babcia Cler pokiwała głową.
-Cóż, chyba musimy wam coś wyjaśnić-pani Maria usiadła-Jesteśmy tajnymi agentami.Tak wiem brzmi to dziwnie ale taka jest prawda.
-Ta gwiazdka...-Ola nie dokończyła.
-To symbol naszego oddziału-babcia pokazała nadgarstek-To wszystko żeby was chronić.
-To już wiemy, a przynajmniej tak mi się wydaje-Kuba popatrzył na przyjaciół.-Ale czemu my?O co w tym chodzi?
-To przez ten Londyn.Ten koncert, wycieczka.Nie spodziewałam się, że się poznacie i tak zaprzyjaźnicie.Wszystko miało iść inaczej.Jednak musicie zrozumieć, że możecie być porwani dla okupu...
-A my?-Leo nie mógł zrozumieć co oni mają z tym wspólnego.
-Wy też, wszyscy-pani Maria mówiła powoli-Każdy z was ma kogoś z rodziny w naszej agencji.Niektórzy uważają, że dużo zapłacimy za uwolnienie was.Jednak my nie chcemy dopuścić, by stało się coś takiego.
-Więc?-Charlie zastanawiał się co będzie dalej.
-Będziecie tu przez całe ferie-babcia uśmiechneła się-Oczywiście z przerwami na wasze koncerty.
-Wiecie co?Podoba mi się ten pomysł-Piotrek podsumował .
-Mi też-Leo uśmiechnął się.
-Skoro wszyscy jesteśmy zgodni...-Charlie nie dokończył.
-Babciu-Ola dalej czegoś nie rozumiała-A co to za dziwaczne pęknięcie w ścianie?I ta śmierć w ogródku?
-Pęknięcie zrobiło się dzień przed waszym przyjazdem-babcia Cler zastanowiła się-Ale o żadnej śmierci nic nie wiem.
-A ja tak-Piotrek zaczął się śmiać-Nawet z nią rozmawiałem!
-Co ty mówisz?-Ola popatrzyła na brata.
-To ogrodnik, szpiegu!-Piotrek klasnął w ręce.
-Cóż mógłby sobie kupić inny strój roboczy-pomyślała
Ola przytuliła każdego z chłopaków oraz babcie i panią Martę, która kazała na siebie mówić ''ciocia''.
-Wiecie co?-Ola popatrzyła na zgromadzonych-Jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie!
piątek, 1 stycznia 2016
I tak mnie nie zrozumiesz-rozdział szósty
Ola przegadała z Kubą cały lot.Znowu siedzieli koło siebie.Jednak tym razem było inaczej.Kuba nie wydawał się już Aleks skryty i zamknięty w sobie.Nie był już taki...zmienił się. Ola miała dziwne wrażenie, że to dzięki niej. Ale ona też wiele zawdzięczała tym feriom.Była inną osobą, odważniejszą, bardziej otwartą na nowych przyjaciół.
Tak na przyjaciół.W Londynie poznała jeszcze Fran, zaprzyjaźniły się całkiem przypadkiem.Wpadły na siebie na ulicy.Zaskakujące ile ludzi można poznać przez swoją niezdarność?-myślała Ola.
Kiedy dotarli na dwór babci, wydawał się on Oli znacznie bardziej miły niż za pierwszym razem.Może to przez nadmiar ludzi?Pani Maria i jej dzieci także nocowali u babci Cler.
-Jest jakaś specjalna okazja?-Ola zapytała babcie
-Nie-babcia miała zamyślony wyraz twarzy-Po prostu zaprosiłam twoich i moich znajomych.A czy to źle?
-Ależ skąd babciu-Aleks miała jednak mieszane uczucia.
Dzień upłynął zwykle.Wszyscy rozmawiali, śmiali się, opowiadali różne ciekawe historię.
Ale Oli cały czas wydawało się, że coś przeoczyła.Coś niezwykle istotnego. Poszli spać dość wcześnie.Jutro rano mieli coś ważnego do załatwienia- tak przynajmniej mówiła babcia Cler.
Ole obudził dziwny hałas.Wstała i rozejrzała się do okoła, było ciemno, zegar wskazywał północ. Nie chcąc budzić siostry Kuby wyszła z pokoju na palcach.Zapukała do pokoju chłopaków.Nikt nie odpowiedział wszyscy pewnie wstali.Cicho otworzyła drzwi...i nagle zobaczyła osiem wpatrzonych w nią oczu.Chłopcy zaczeli krzyczeć.
-Wam już całkiem odbiło?!-Ola uświadomiła sobie, że nie tylko ona słyszała dziwny hałas.Zajrzała do swojego pokoju, a następnie spojrzała na najmłodszego z chłopców.Dzieci spały-Mają mocny sen!-zwróciła się do Kuby.
-Wiem.Oni tak zawsze.Jeśli już zasną, żadna siła przed porankiem ich nie obudzi. Nawet taki potworny hałas-Kuba zrobił przerażoną minę.
-Ten hałas dobiegał z dołu.Wydaje mi się, że z piwnicy!Musimy tam zejść i to sprawdzić-Ola miała zamiar wyjść z pokoju.
-Nie!-usłyszała krzyk swoich kolegów.
-Cicho!-rozłożyła ręce w morderczym geście.
-My nigdzie nie idziemy!-jej brat protestował.
-Ile wy macie lat?Chodźcie!-Ola rozkazującym tonem wydała polecenie.
Zatrzymali się przed wielkimi drewnianymi drzwiami do piwnicy.Nikt nie chciał ich otworzyć.
-Otwórz.To był twój pomysł-Piotrek popchnął Olę.
-Nie!Ty jesteś starszy!-Ola zaprotestowała.
-Ja to zrobię...-Kuba popchną drzwi.
Ich oczom ukazały się schody.Całemu towarzystwu wydawało się, że nie mają końca.Zero światła także utrudniało sprawę.
-Wracamy się!-Charlie już stawił pierwszy krok w stronę mieszkania.
Ola chwyciła go za nadgarstek.
-Nigdzie nie idziesz!-rozkazała-Albo idziemy wszyscy, albo wcale.
-Wcale!-usłyszała chórek.
-Jeśli nie pójdziemy umrzemy z ciekawości-Ola chwyciła świecznik leżący na stoliczku.Zapaliła świeczki-Idziemy!
Schodzili powoli wspomagając się ścianą.Schody były stromę, jednak udało im się zejść bez większych problemów.
-ŚCIANA!-Ola nie mogła uwierzyć-Jaki to ma sens!
Aleks oparła głowę na czarnym murze.I nagle...ściana zaświeciła się na niebiesko!Ukazując znak przedstawiający małą gwiazdkę.
-Tatuaż...-Ola powiedziała cicho.
-Ten znak...-Kuba zamyślił się-Już gdzieś go widziałem!
-A ja nawet wiem gdzie.-Ola dotkneła gwiazdki.Drzwi otworzyły się, ukazując ciemny korytarz.
Piotrek poszedł pierwszy.
-Zaczyna się robić ciekawie-przyznał.
-To wygląda jak kopalnia soli-Ola zastanawiała się- Jak myślisz....Piotrek!
Piotrek wpadł w przepaść.Zapadła cisza.Jednak nikt nie usłyszał huku.
-Słuchajcie-usłyszeli głos Piotrka-Tu jest materac!Ogromny!Nic się wam nie stanie!
-A jak wrócimy z powrotem na górę-Olka zapytała brata.
-Nie uwierzycie ale tu jest winda-usłyszała odpowiedź.
Ola i Leondre wymienili porozumiewawcze spojrzenia i....skoczyli w przepaść.
-Głupie dzieciaki!-Kuba nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
-Wiesz my też jesteśmy głupimi dzieciakami-zauważył Charlie.
-Masz racje...-Oni także skoczyli.
-No i co teraz robimy?-zapytał się Leo.
-Jak to co?Idziemy dalej-Ola nie dawała za wygraną-Musimy się dowiedzieć o co w tym chodzi.
-Okej...-Piotrek zrobił wystraszone oczy-Ale najpierw powiedz mi co to za potwór.Stoi za tobą Ola!
Aleks odwróciła się w panice.Ale za nią nic nie było.
-To nie było śmieszne-powiedziała tylko, po czym ruszyła dalej.
-Nie!Kolejne drzwi- Kuba był już zmęczony-Powiedz że one otwierają się na klamkę!
-Niestety muszę cię rozczarować przyjacielu!Tu jest kod-Ola bezskutecznie próbowała wystukać jakieś cyferki-Próbowałam już roku urodzenia mojej mamy, wuja, ciotki ale nic nie działa!
-Babcia ma jeszcze jakieś wnuki-zapytał Piotrek
-Nie kuzynów mamy tylko od rodzeństwa taty.Jesteś genialny!-Ola pochwaliła brata
Wpisała najpierw rok urodzenia swojego brata.Nic się nie stało.
-To będzie twoja data-Piotrek popatrzył na siostrę.
-Dobrze-Ola drżącymi rękami wpisała :2000.
Udało się!Aleks otworzyła drzwi.
-Tu są same teczki-zauważył Charlie.
Ola podeszła do biurka:
-Ej ludzie chodźcie!-zawołała swoich przyjaciół-Tu jest teczka z moim nazwiskiem...chwila Piotrek ty też tu jesteś!I Kuba....i twoje rodzeństwo!I Leondre i Charlie ...i...i...jesteśmy tu wszyscy...
Tak na przyjaciół.W Londynie poznała jeszcze Fran, zaprzyjaźniły się całkiem przypadkiem.Wpadły na siebie na ulicy.Zaskakujące ile ludzi można poznać przez swoją niezdarność?-myślała Ola.
Kiedy dotarli na dwór babci, wydawał się on Oli znacznie bardziej miły niż za pierwszym razem.Może to przez nadmiar ludzi?Pani Maria i jej dzieci także nocowali u babci Cler.
-Jest jakaś specjalna okazja?-Ola zapytała babcie
-Nie-babcia miała zamyślony wyraz twarzy-Po prostu zaprosiłam twoich i moich znajomych.A czy to źle?
-Ależ skąd babciu-Aleks miała jednak mieszane uczucia.
Dzień upłynął zwykle.Wszyscy rozmawiali, śmiali się, opowiadali różne ciekawe historię.
Ale Oli cały czas wydawało się, że coś przeoczyła.Coś niezwykle istotnego. Poszli spać dość wcześnie.Jutro rano mieli coś ważnego do załatwienia- tak przynajmniej mówiła babcia Cler.
Ole obudził dziwny hałas.Wstała i rozejrzała się do okoła, było ciemno, zegar wskazywał północ. Nie chcąc budzić siostry Kuby wyszła z pokoju na palcach.Zapukała do pokoju chłopaków.Nikt nie odpowiedział wszyscy pewnie wstali.Cicho otworzyła drzwi...i nagle zobaczyła osiem wpatrzonych w nią oczu.Chłopcy zaczeli krzyczeć.
-Wam już całkiem odbiło?!-Ola uświadomiła sobie, że nie tylko ona słyszała dziwny hałas.Zajrzała do swojego pokoju, a następnie spojrzała na najmłodszego z chłopców.Dzieci spały-Mają mocny sen!-zwróciła się do Kuby.
-Wiem.Oni tak zawsze.Jeśli już zasną, żadna siła przed porankiem ich nie obudzi. Nawet taki potworny hałas-Kuba zrobił przerażoną minę.
-Ten hałas dobiegał z dołu.Wydaje mi się, że z piwnicy!Musimy tam zejść i to sprawdzić-Ola miała zamiar wyjść z pokoju.
-Nie!-usłyszała krzyk swoich kolegów.
-Cicho!-rozłożyła ręce w morderczym geście.
-My nigdzie nie idziemy!-jej brat protestował.
-Ile wy macie lat?Chodźcie!-Ola rozkazującym tonem wydała polecenie.
Zatrzymali się przed wielkimi drewnianymi drzwiami do piwnicy.Nikt nie chciał ich otworzyć.
-Otwórz.To był twój pomysł-Piotrek popchnął Olę.
-Nie!Ty jesteś starszy!-Ola zaprotestowała.
-Ja to zrobię...-Kuba popchną drzwi.
Ich oczom ukazały się schody.Całemu towarzystwu wydawało się, że nie mają końca.Zero światła także utrudniało sprawę.
-Wracamy się!-Charlie już stawił pierwszy krok w stronę mieszkania.
Ola chwyciła go za nadgarstek.
-Nigdzie nie idziesz!-rozkazała-Albo idziemy wszyscy, albo wcale.
-Wcale!-usłyszała chórek.
-Jeśli nie pójdziemy umrzemy z ciekawości-Ola chwyciła świecznik leżący na stoliczku.Zapaliła świeczki-Idziemy!
Schodzili powoli wspomagając się ścianą.Schody były stromę, jednak udało im się zejść bez większych problemów.
-ŚCIANA!-Ola nie mogła uwierzyć-Jaki to ma sens!
Aleks oparła głowę na czarnym murze.I nagle...ściana zaświeciła się na niebiesko!Ukazując znak przedstawiający małą gwiazdkę.
-Tatuaż...-Ola powiedziała cicho.
-Ten znak...-Kuba zamyślił się-Już gdzieś go widziałem!
-A ja nawet wiem gdzie.-Ola dotkneła gwiazdki.Drzwi otworzyły się, ukazując ciemny korytarz.
Piotrek poszedł pierwszy.
-Zaczyna się robić ciekawie-przyznał.
-To wygląda jak kopalnia soli-Ola zastanawiała się- Jak myślisz....Piotrek!
Piotrek wpadł w przepaść.Zapadła cisza.Jednak nikt nie usłyszał huku.
-Słuchajcie-usłyszeli głos Piotrka-Tu jest materac!Ogromny!Nic się wam nie stanie!
-A jak wrócimy z powrotem na górę-Olka zapytała brata.
-Nie uwierzycie ale tu jest winda-usłyszała odpowiedź.
Ola i Leondre wymienili porozumiewawcze spojrzenia i....skoczyli w przepaść.
-Głupie dzieciaki!-Kuba nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
-Wiesz my też jesteśmy głupimi dzieciakami-zauważył Charlie.
-Masz racje...-Oni także skoczyli.
-No i co teraz robimy?-zapytał się Leo.
-Jak to co?Idziemy dalej-Ola nie dawała za wygraną-Musimy się dowiedzieć o co w tym chodzi.
-Okej...-Piotrek zrobił wystraszone oczy-Ale najpierw powiedz mi co to za potwór.Stoi za tobą Ola!
Aleks odwróciła się w panice.Ale za nią nic nie było.
-To nie było śmieszne-powiedziała tylko, po czym ruszyła dalej.
-Nie!Kolejne drzwi- Kuba był już zmęczony-Powiedz że one otwierają się na klamkę!
-Niestety muszę cię rozczarować przyjacielu!Tu jest kod-Ola bezskutecznie próbowała wystukać jakieś cyferki-Próbowałam już roku urodzenia mojej mamy, wuja, ciotki ale nic nie działa!
-Babcia ma jeszcze jakieś wnuki-zapytał Piotrek
-Nie kuzynów mamy tylko od rodzeństwa taty.Jesteś genialny!-Ola pochwaliła brata
Wpisała najpierw rok urodzenia swojego brata.Nic się nie stało.
-To będzie twoja data-Piotrek popatrzył na siostrę.
-Dobrze-Ola drżącymi rękami wpisała :2000.
Udało się!Aleks otworzyła drzwi.
-Tu są same teczki-zauważył Charlie.
Ola podeszła do biurka:
-Ej ludzie chodźcie!-zawołała swoich przyjaciół-Tu jest teczka z moim nazwiskiem...chwila Piotrek ty też tu jesteś!I Kuba....i twoje rodzeństwo!I Leondre i Charlie ...i...i...jesteśmy tu wszyscy...
Subskrybuj:
Posty (Atom)