środa, 27 stycznia 2016

Puk,puk....tu Rzeczywistość-rozdział trzeci

Mama się zgodziła-inaczej być nie mogło.Jutro idziemy na zakupy, kupić ubrania na koncert.Nie jestem jakoś napalona na tą imprezę.
-Co w ogóle myślisz o tym festiwalu, czy co tam to jest?-zapytałam Michaela kiedy dziś wieczorem siedział u mnie w pokoju.Tak właściwie mielimy się uczyć, ale jakoś nam się nie chciało.Ta niechęć była mało dziwna.Mimo, że zawsze odrabiam zadania tym razem było mi wszystko jedno.
-Mam to gdzieś-odpowiedział i upił trochę herbaty-Jeśli jej zależy i ma te bilety.Może nawet będzie fajnie.
-Fajnie!-zawołałam-Młode wymalowane gwiazdeczki i aktorzyny.Wątpię czy będzie tam jakiś porządny wykonawca.
-Podobno będzie kilka fajnych zespołów.Kilku całkiem spoko gwiazd.
-Yhm..
-Słuchaj-Michael dotknął mojego ramienia.-Musimy sprawić by Lucia się świetnie bawiła.Wiesz jak długo czekała na ten festiwal.Ciągle tylko o tym gadała, a kiedy zabrakło biletów była załamana.
-Naprawdę?-wiem, że ciągle gadała o tym koncercie ale nigdy nie słyszałam o braku biletów.Może nie chciała pokazywać smutku przed kimś tak desperacko nastawionym do życia jak ja?
-Tak.Kiedy ukazał się ten konkurs radiowy znowu się ożywiła.No i wygrała.Jest idealnym przykładem spełnionych marzeń.
-A my jak te anioły stróże chcemy sprawić by ten dzień był najlepszy w jej życiu.-uśmiechnełam się.
-Tak.-Michael zaczął się śmiać.Zauważyłam, że bardzo ładnie się śmieje.Ogólnie był ładny.Miał może trochę przydługie ciemne włosy, niebieskie oczy i cudny uśmiech.-Muszę już iść.Moja mama wychodzi muszę zaopiekować się moim bratem.Paskudny dzieciak.Zadzwonie do ciebie później.
-Odprowadzę Cię do drzwi-zeszliśmy po schodach.
-Już idziesz Michael?-moja mama wyszła z dużego pokoju.
-Tak proszę pani-Michael ukłonił się.Co on odwala?Przecież każdy może zauważyć, że nie ama osiemnastu lat a już posiada co najmniej cztery tatuaże.
-Szkoda...-Mama uśmiechneła się,-Córciu pamiętaj jutro rano na zakupy.
-Ale...-mama była już w kuchni.
-To cześć-Michael tłumił śmiech.
-Pa-otworzyłam drzwi-Aż nie mogę się doczekać jutra.
Zamknełam drzwi za przyjacielem.Zdążyłam usłyszeć jeszcze cichy śmiech.




Rano mama rzeczywiście wywlekła mnie z łóżka i kazała się ubierać.Połowa soboty spędzona w sklepie.Cudnie!
Szybko znalazłyśmy się w sklepie.Galeria była niedaleko nas.Na szczęście!Nie zniosłabym dodatkowych godzin w samochodzie.
W sklepie nie było nic ciekawego.W końcu kupiłam sobie:bluzkę z krzyżykiem, spodnie z krzyżykami na kolanach, buty na dość sporym obcasie z ćwierkami i pasującą do nich torebkę.
Mama mówiła, że wyglądam ślicznie.Jednak ja  byłam innego zdania:moja szczupła ale wcale nie zgrabna sylwetka nie pasuje do żadnych ubrań. a długie ciemno brązowe włosy brzydko opadały na bluzkę.

Ale to nie ja mam ładnie wyglądać tylko Lucia.Z nią będzie łatwiej.Jest śliczną piwnooką blondynką.Pasują do niej naprawdę wszystkie ubrania, a w dodatku wygląda pięknie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz