czwartek, 28 stycznia 2016

Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział czwarty.

''Wstałaś już księżniczko?''-kolejny sms od nieznanego numeru.Tym razem zebrałam się na odwagę i odpisałam:
''Tak.Mogę wiedzieć kto pisze?''.Pewnie okaże się, że ktoś pomylił numer.Pisał do...Martyny.
Nie chce zaprzątać sobie tym głowy.Dziś niedziela.Musiałam iść do kościoła, dlatego właśnie wstałam wcześniej.Inaczej nieznany osobnik nie otrzymałby odpowiedzi.Po co odpisywałam tak szczerze?Przecież...no trudno.

-Mamo jutro ten koncert...-zaczełam.
-Tak wiem.Miło, że Lucia cię tam zaprosiła-mama posmarowała tost masłem.
-Wiem jedziemy autobusem-powiedziałam-Muszę kupić bilety
-Dziś?-mama zdziwiła się.-Nie mogłaś tego zrobić wcześniej?No dobrze dam ci pieniądze.Idź...
Mama wręczyła mi kase.
-Serio?Jadę miasto dalej, a nie do Australii-oddałam jej niepotrzebne pieniądze.
-Nie!-powiedziała-Będą ci potrzebne.
-Dziękuję-odparłam.Niekoniecznie miałam zamiar coś sobie kupować.Może nowe farby?Nie wiem...


Zgodnie z moją tradycją po obiedzie,poszłam do parku.Miałam zamiar trochę pomalować.Zwykle malowałam węglem albo ołówkiem.Ale dziś do mojego rysunku dotarło trochę koloru,Co było dziwne.W dodatku rysunek wcale nie przedstawiał płaczącej i cierpiącej osoby.Tym razem była to dziewczyna w różowej sukience.Miała śliczną rozpromienioną twarz.'
Sama siebie nie poznaje.Cóż to za urok mnie tak odmienił.To musi być przejściowe.Szesnaście lat bycia wiecznie zdołowanym nie może tak po prostu się zmienić.O nie...

Kolejny sms:
''Co tam malujesz?'-nieznany numer.
Rozglądnełam się do okoła.Mimo woli się obejrzałam.Nikogo tam nie było...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz