Ola powoli szła po korytarzu.Patrzyła z obrzydzeniem na swoich kolegów i koleżanki ze szkoły.
Uważała ich za istoty nadzwyczaj mało inteligentne.
Mogliby równie dobrze mieszkać w zoo-myślała często.
Ostatnie dni szkoły upłyneły dość podobnie.Ola starała się udawać przed mamą, że cieszy się z wyjazdu.Tak naprawdę obawiała się go strasznie.Nie znała babci, może tylko z opowieści.Od ponad czterdziestu lat nie mieszkała w Polsce.Do kraju ostatni raz wróciła na jej chrzciny, na komunie wysłała tylko prezent oraz kartkę, na której życzenia były wydrukowane.Babcia była podobno wredną osobą. Nie lubiła dzieci.Ola nie mogła pojąc jakim cudem zgodziła się na ich przyjazd.
Nadszedł czas wyjazdu,Olka powolnie pakowała swoje rzeczy do wazlizki.
-Kochanie tylko nie zapomnij o niczym-Ola usłyszała głos mamy
-Dobrze-udawany entuzjazm dało się słyszeć w głosie Oli na kilometr, jednak jej mama się nie zorientowała.-Już pakuje ostatnią bluzkę.
Aleksandra i jej brat wyszli przed dom.Czekał już na nich samochód,który miał zawieźć rodzeństwo na samolot.
-Cieszysz się?-Ola zapytała brata.
-Jasne, a ty-odpowiedział
-Tak,jak cho...znaczy bardzo-Olka wykrzywiła się w dziwnym grymasie.
-Cieszę się
Kiedy dotarli na lotnisko Ola była już na skraju rozpaczy.Czy naprawdę za kilka chwil miała znaleźć się w tym strasznym miejscu?
Lot przeminął w ciszy.Ani Ola,ani jej brat nie odezwali się ani słowem przez kilka godzin.Jedyną rozrywką były dla nich słuchawki na uszach.
Na lotnisku czekał na nich samochód mający zawieść ich do domu babci.Jego kierowca był ponurym,wysokim starszym panem,ubranym w ciemny strój.
-Zapraszam-powiedział niskim głosem i wskazał gestem tylnie drzwi.
-Świetnie się zaczyna-pomyślała Ola,zginając głowę.
Kierowca otworzył drzwiczki samochodu.Ola i jej brat wysiedli z pojazdu.
Dom był ogromny i przerażający.Był o wiele większy niż się tego spodziewała Aleksandra.W dodatku był jak wyjęty z horroru.
Piotrek zapukała do wielkich drewnianych drzwi.Otworzyła im służąca.
-Dzień dobry-przywitała ich-Mam na imię Rozalia.Jestem tu gosposią.Zaprowadzę was do waszych pokoi.Jaśnie Pani zobaczy się z wami na obiedzie.Do tego czasu macie chwile dla siebie.Rozpakujcie się.A teraz chodźcie za mną.
Rodzeństwo ruszyło za Rozalią.Mijali długie korytarze, przyozdobione wzorzystymi dywanami i pięknymi obrazami.
-Ten dom to jakieś muzeum-Piotrek szepną do siostry.
-Cicho!-Oli bardzo podobało się to co widziała.Zawsze interesowała się takimi rzeczami.
To tutaj!-gosposia wskazała jedne z drzwi-A tu masz klucze.
-Dziękuje-Ola z uśmiechem odebrała ładny złoty klucz,wykonany w staroświeckim stylu.
-Proszę.A ty młodzieńcze chodź za mną-Rozalia zwróciła się do Piotrka-Twój pokój jest na końcu korytarza.
Aleksandra z zadowoleniem weszła do pomieszczenia.Było bardzo ładne.Tak przynajmniej uważała.
Ściany pokryte były kremową farbą, a ozdobę stanowiły brązowe kwiatki. W rogu pokoju stała wielka szafa, a na samym środku było łóżko z dziesiątkami poduszek.
-Chyba się przyzwyczaję-Ola spadła na miękkie poduszki-Nie jest tak źle jak myślałam.
Aleks przysneła na chwile.Obudziło ją pukanie do drzwi.Była to Rozalia:
-Panienko czas na obiad-powiedziała-Jaśnie Pani na ciebie czeka.
-Dobrze-Ola wstała poprawiła ubranie i włosy.
Kiedy szła na dół czuła dziwne zdenerwowanie.Mimo iż dom jej babci zrobił na niej wrażenie dalej nie mogła zapomnieć o plotkach jakie krążyły o niej w rodzinnie.
Zeszli po drewnianych schodach, do wielkiej jadalnie.Na środku pomieszczenia stał duży stół przyozdobiony świecami.
-Witajcie drogie dzieci!-babcia Cler była piękną damą.Miała długie aż po pas,lekko posiwiałe czarne włosy.Piękne błyszczące niebieskie oczy oraz ładne usta pomalowane czerwoną szminką.Nosiła długą do ziemi czarną suknie z koronki, która pięknie podkreślała jej figure.
-Szkoda, że nie odziedziczyłam po niej urody-pomyślała Ola.
-Siadajcie-babcia uśmiechneła się szczerze.-Tak dawno was nie widziałam.
Czas płyną na miłej rozmowie.Babka była chyba najbardziej uroczą osobą na świecie!Cudownie się z nią rozmawiało.Podczas rozmowy Ola zauważyła coś dziwnego,na jednej ze ścian było pęknięcie.
-Dziwne,że nikt z tym nic nie zrobił-zastanawiała się.
Z rozmyślań wyrwało ją pytanie babci:
-Masz już chłopaka?-zadała to pytanie,jakby pytała się o oceny w szkole.
-Nie...ja...-Ola nie dokończyła.
-Nic nie szkodzi tutejsi chłopcy są słodcy-babcia Cler znowu uśmiechneła się uroczo-A tak wchodząc w temat tego kraju, musicie dużo zobaczyć jutro zabieram was na zakupy.
-A ja jutro dowiem się co to za pęknięcie w ścianie-Ole zjadała ciekawość.
-Dobrze babciu-Piotrek zawsze był chętny na zakupy.
Mega ❤
OdpowiedzUsuń