środa, 29 czerwca 2016

Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział jedenasty

Nie...znaczy tak...bo..noo..yyy-David strasznie się jąkał jakby nie potrafił wytłumaczyć tego co widzieliśmy.
-Chcesz mi wytłumaczyć że nasza rodzina zajmuje się smokami!!!-zapytałam
-Tak.Znaczyy co drugie pokolenie-słabo się uśmiechnął
-Aha...-wpatrywałam się ogłupiona w śpiące stworzenie
-Może wpadniesz do mnie ....zanczy mojego hatelu.Mógłbym ci wszytko wytłumaczyć i...-nie zdążył skończyć zdania.\
-Dobrze-przerwałam

Doszliśmy do ładnego (najpewniej nieziemsko drogiego jak na gwiazdę przystało) hotelu.
-Ładnie ty-mruknełam
-Postarali się-rozejrzał się-Siadaj!
-Jak się dowiedziałeś?Proszę powiedz mi!Gdybym dowiedziała się, że nasza rodzina posiada latające dywany ale...SMOKI!
-Wiem.Smoki....do niedawna tylko w bajkach.Dobrze wiem co czujesz.Dowiedziałem się w tamtym roku kiedy byłem na wakacjach u dziadków.A ponieważ wiem, że twoja mama i oni nie są zbyt zżyci postanowiłem, że powiem ci to....-przerwał
-Rozumiem-powiedziałam chodź tak na prawdę nie rozumiałam.
-Chcesz się czegoś napić?-zaproponował David
-Wody-powiedziałam cicho, a on wezwał obsługę.

Wyszłam z hotelu koło godziny 21.00 i czym prędzej pognałam do domu.Moja mama nie była zadowolona z tego, że wróciłam tak późno ale w końcu...ile ja mam lat no kurdę!
Kiedy po krótkiej sprzeczce z mamą nie miałam sił na nic położyłam się spać ale....przypomniało mi się, że idę jutro do Michaela i jakoś tak nie mogłam zasnąć.

wtorek, 31 maja 2016

Puk,puk...tu Rzeczywistość- rozdział dziesiąty

-Hhahaha co ty wyprawiasz?-Michael śmiał się, najwidoczniej rozbawiła go moja postawa
-Nic,nic taki.....żarcik-uśmichnełam się -Ymmm chodź odprowadzę cię.
Michael najwidocznej się ucieszył bo z chęcią poszedł w stronę swojego domu.
-No ale serio nie wiem jak się tu znalazłeś!Ostatnio kiedy tu byłam to nie było tu żywej duszy!
-To najpopularniejsza kawiarnia w tym mieście...
Załamanie.
-A no widzisz, może mieli remont-uśmiechnełam się jak debil.-Oooo moja mama dzwoni!Zapomniałam, że ma po mnie przyjechać.No to żegnaj do zobaczyska!
"Żegnaj"?"Do zobaczyska"?Moje życie się właśnie skończyło
-Pa-Michael chyba się nad czymś zastanawiał-Ej Cloe wpadłabyś może do mnie jutro...mam problem z czymś z algebry , a podobno ty jesteś dobra z matmy i tak myślałem...
-Jasne-uśmiechnełam się i z powrotem pobiegłam w stronę kawiarni
Kiedy dotarłam już na miejsce nie mogłam wypatrzyć Davida.
-Hej Cloe!-usłyszałam roześmiany głos.
-Skąd wiesz, że mnie tak nazywają?-odwróciłam się i zobaczyłam mojego kuzyna
-Słyszałem.Nie wiem jakim cudem zrobili z twojego imienia Cloe ale ok-usiedliśmy na ławce.-A ten twój kolega to jest chyba dorosły i potrzebuje pomocy takiej małolaty jak ty.Jest na studniach?Dziewne, że w ogóle go przyjeli.
-Jest dwa lata starszy-wytłumaczyłam-Nie skończył jeszcze liceum.
-Naprawdę?Trudno wywnioskować po tatuażach.
-Nie ma ich tak dużo.Może dwa lub trzy nie więcej.
-Ale są widoczne.
-Dobra!Do rzeczy...Co mi chciałeś powiedzieć.
-Otóż muszę ci coś pokazać.Chodź za mną
-Ok?
Szliśmy ulicą gdy nagle zatrzymaliśmy się przy jakimś kamieniu.Z tego co pamiętam ze szkoły podstawowej była  o nim jakaś legenda.
-Wyciąg rękę.Tą ze znamieniem.
-O co ci chodzi-nic nie rozumiałam ale podwinełam rękaw bluzki ze znamieniem.
-Połóż rękę na kamieniu-zauważyłam, że David też ma takie znamie tylko na innej ręce niż ja.
Nie zastanawiając się długo położyłam rękę na głazie.Nagle ku mojemu wielkiemu zdziwieniu kamień podniósł się ukazując kręte schody.
-Idziemy!-David popatrzył w dół.
Nie wiem dlaczego o tym pomyślałam ale:
-Ludzie zobaczą jak wchodzimy pod kilku tonową skałę!
-Tym się nie przejmuj jesteśmy niewidzialni...
-O mój Boże!To wszystko jest mega dziwne!
Jednak nie mówiąc nic więcej poszłam za nim.Szliśmy krótką chwilę, zeszliśmy po schodach, mineliśmy kilka zakrętów i doszliśmy do dziwnych drewnianych drzwi.Mój kuzyn otworzył je i moim oczom ukazało się...
-NIE MÓW MI, ŻE TO SMOK!

sobota, 28 maja 2016

Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział dziewiąty

-Chcesz kakao-Lu wskazała na proszek w opakowaniu.
-Tak proszę-przeciągnełam się
-On jest mega nie?
-Kto znowu?-nie mogłam nie myśleć o Michaelu.Ale wiedziałam, że nie o to jej chodziło.
-David
-Karteczka-pomyślałam-Tiaa ujdzie
-Tym zdzirom szczęka opadnie jak zobaczą nasze zdjęcia.Hahahahahahahha
Lu jest urocza ale czasami mnie przeraża.
-Mogę cię przeprosić na minutkę?-zapytałam
-Jasne!Ja akurat zrobię kakao
Poszłam do łazienki.Zamknełam drzwi na klucz, usiadłam na ziemi i wyciągnełam z kieszeni spodni karteczkę.A jej treść mnie totalnie zaskoczył:
"Wierzysz w czary?Jeśli nie to powinnaś.Muszę z tobą koniecznie porozmawiać.Za dwa dni będę w twoim mieście.Spotkamy się 4.30 pod kawiarnią Time.Proszę bądź to ważne!Podpowiedź:Znamie w kształcie smoka."
Odruchowo podwinełam rękaw.Jest tam i zawsze tam było.Dziwne znamie przypominające smoka.Raczej przypadek.



Nie spałam dwa dni czekając tylko na to głupie spotkanie.
Równo o 4.30 czekałam pod kawiarnią Time.
-Cześć-ktoś położył rękę na moim ramieniu.
-Część-byłam pewna, że to David.
-Co tam piękna
O nie to nie on
-Michael?
-A kto niby?
-Hyhy-miałam w tym momencie najgłupszy uśmiech świata.-Jak mnie tu znalazłeś?
-Normalnie.Przechodziłem i...
-Kryj się terroryści-skoczyłam mu na plecy.Wiem wyobraźnia mnie poniosła no ale nie miałam lepszego pomysłu.Musiałam działać.Przecież nie mógł zobaczyć, że jestem umówiona z Davidem.
Jeszcze sobie coś pomyśli.A przecież nie powiem mu, że to mój kuzyn.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział ósmy

Ciii!Zamknij się!-zasłoniłam mu usta ręką.
-Ale jak to ta gwiazdka to twój kuzyn!-Michael nie mógł tego zrozumieć.
-Tak!Prawda, że dziwne!Ale siedź na razie cicho!Lu nas usłyszy!-poprosiłam, a tak właściwie rozkazałam.
-Dobra,dobra.Patrz idzie!Jaka obładowana!Ona tu wyda fortunę!-mój przyjaciel zaczął się śmiać.
-O czym gadacie?-Lu nagle wyłoniła się zza mojego ramienia.
-O niczym!-zrobiłam się czerwona jak burak.
-Okejjjj...-Luci popatrzyła na mnie podejrzanie ale potem spuściła ze mnie wzrok.
Powoli przesuwaliśmy się do wyjścia.Luci była mega szczęśliwa!Strasznie mnie to cieszy!
-Hej dziewczyny!-Nie no nie ja już znam ten głos!!
-AAA!Nie wierzę!Kocham Cię David!-Lucia skakała piszczała i nagle stało koło nas mnóstwo dziewczyn równie podjaranych jak moja przyjaciółka.
-Hahahah miło mi nawet nie wiesz jak.Widzę, że znasz moją kuzynkę-no i wszystko zniszczone!Jutro przeprowadzam się na księżyc!
-Jaką?CO?-Lucia stała z otwartymi ustami.
-No...-Zaczełam machać rękami i pokazywać ukryte znaki.-Chodzisz z nią chyba do klasy ma na imię...Mar...Martyna!
-Serio!To ty masz Amerykańskich krewnych!-Lu otworzyła szeroko oczy
-Ma na imię Martyna i jest z...-David miał debilną minę.Ty masz na imię David i jesteś Polakiem debilu!
-Taaa....A może wiecie jakieś selfie,misiak?-chciałam już sobie pójść.
-Tak jasne!-mój kuzyn przytulił Lu.Zrobili sobie zdjęcie.Odwróciłam się do wyjścia gdy nagle David złapał mnie za rękę i zapytał.
-A ty nie chcesz zdjęcia?
Żeby nie wyjść na idiotkę oczywiście...zgodziłam się!Kiedy mój kochany kuzynek mnie przytulał podał mi jakąś karteczkę.Na szczęście wydaje mi się, że nikt tego nie zauważył.
Kiedy wsiadaliśmy do samochodu Lucia poczęstowała mnie pocieszającą gatką:
-Wiesz co wydaje mi się, żę podobacz się Davidowi!
W tym momencie się załamałam.

wtorek, 12 kwietnia 2016

Puk,puk...tu Rzeczywistość-rozdział siódmy

Ale jak?!-stałam jak głupia i wpatrywałam się w mojego kuzyna.
-Chodź kurczę!-Lucia pociągneła mnie za rękaw.-Na zdjęciu z nim zależy mi najbardziej!
Lu zaczeła powoli pchać się w stronę sceny.Ja jak głupia szłam za nią.Nie miałam pojęcia co mam zrobić, po prostu jak idiotka podążałam za nią.
I wtedy właśnie dowiedziałam się, że mój kuzyn to straszny cioł.WCIĄGNĄŁ MNIE NA SCENĘ!
Dalej śpiewał piosenkę(którą już kilka razy słyszałam w radiu!) i głupio się uśmiechał.Chciałm uciec ale...przypomniałam sobie o Luci.Pokazałam na nią polcem, a on natychmiast zrozumiał o co chodzi.Podał jej rękę,a ona nie wiem jak(ymm...barierki?)znalazła się na scenie.Co było dziwne rozpłakała się! Myślę, że ze szczęścia bo mój kuzyn owszem jeśli chodzi o urodę nie ma rewelacji ale aż tak przerażająco źle nie jest.
Po zakończeniu piosenki zeszłyśmy ze sceny.Zauważyłam Michaela śmiejącego się w 3 rzędzie!Wredny!
Przez całą resztę zabawy nie mogłam myśleć o niczym innym tylko o tym jak powiem Lu, że jej idol to mój kuzy.Cóż jakoś będę musiała.

poniedziałek, 29 lutego 2016

Puk,puk....tu Rzeczywistość-rozdział szósty

-No i co chciałeś mi powiedzieć?-zapytałam kiedy już oddaliliśmy się od toalety.-Nie mam czasu!Moi znajomi na mnie czekają!
-Wiem,wiem...ja tylko chciałem-mój kuzyn popatrzył mi w oczy-To bardzo ciężko wyjaśnić.Najpierw musiałabyś się dowiedzieć kim jestem,kim zostałem, jak udało mi się spełnić marzenia.Dopiero w tedy uda ci się to wszystko zrozumieć.
-Dobrze ale...-usłyszałam krzyk Luci,Wołała mnie.Pewnie już chciała udać się pod scenę.-Później pogadamy.Ja...dam ci swój numer!


Jesteś!Zjadło cię tam coś?!-Lucia popatrzyłą na mnie złym wzrokiem.-Chodźcie chcę być jak najbliżej sceny.
Ludzie zaczeli się gromadzić pod wielkimi wrotami.Wszyscy przepychali się i piszczeli z radość.Jednak nie mogłam dostrzec mojego kuzyna...nigdzie go nie było
Pod bramą zajeli miejsce dwaj ochroniarze.Zaczeli sprawdzać wcześniej skaskowane już bilety.Trochę nie rozumiałam sensu tego przedsięwzięcia, ale niech im będzie.
Lucia podała nasze bilety.Weszliśmy do środka.Było niesamowicie tłoczno,rozpoczął się wyścig do pierwszych rzędów.Obiecaliśmy sobie z Michaele ,że Lucia dostanie przynajmniej trzeci rząd.Wzieliśmy się za ręce i zaczeliśmy się pchać,Niektórzy mieli z tym problemy, jednak my nie zwracaliśmy na to uwagi.
-Jesteście cudowni-powiedziała Lucia-To jest prawie drugi rząd!
-Czekaj-Michael słodko się uśiechnął.-Idziemy dalej.
Przeszliśy spokojnie do pierwszej lini.To było dość dziwne.W pierwszym rzędzie ludzie pchali się najmniej.
-AAAAAAAALLLLLEEEE JAAAA WASSS KOCHAMMM!-Lucia prawie płakała

Na scenę wyszedł jakiś zespól.Oczywiście Lucia była ich wielką fanką.Zagrali kilka piosenek i zeszli przywiać się z fanami.Dzięki Michaelowi Luci udało się przytulić wokalistę i dostać autograf od perkusisty. Co jak mówiła było "spełnieniem jedego z  jej wielu marzeń".

Jakiś pan zapowiedział kogoś do mikrofonu.Musiała to być wielka gwiazda, ponieważ wszystkie dziewczyny zaczeły piszczeć,skakać i płakać ze szczęścia (jedna z rzeczy jakie sobie tutaj uświadomiła to, że te laski płaczą bardziej na widok gwiazd niż się płaczę na pogrzebach)
Lucia także nie mogła się opanować ze szczęścia.
Nagle wśród dymu ,pisków i oklasków na scenę wszedł...mój kuzyn




Koniec szóstego rozdziału :) Komentarze motywują!

niedziela, 7 lutego 2016

Puk,puk....tu Rzeczywistość-rozdział piąty

-AAAAA nie wierzę, że to już dzisiaj-Lucia nie mogła usiedzieć w samochodzie.-Tak!Tak!Muszę zdobyć jakiś autograf.A może nawet selfie?Byłoby niesamowicie.
-Nie martw się pomożemy ci!-lekko ją przytuliłam, a tyle ile pozwalały mi pasy samochodowe.
Lucia wyglądała przepięknie!W niebieskiej koronkowej bluzce bez brzucha i wysokich jensach.Jej włosy były ładnie upięte w wysokiego kucyka na czubku głowy.Piękny makijaż podkreślał jej delikatne rysy twarzy.
Ze mną było gorzej.Do mojej stylizacji, Lucia dodała jeszcze mocny rockowy makijaż.Stwierdziła, że tak wyglądam ładnie.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Lucia nie żegnając się z rodzicami wybiegła z samochodu.Pociągneła mnie za sobą, i zaczeła tak szybko biec, że Michael miał problem z dogonieniem nas.Kiedy mu się udało zapytał:
-Czy naprawdę konieczny jest aż taki pośpiech?
-No jasne!Najpierw musimy iść na spotkanie, a potem będzie koncert.Koncert to mniejszy problem.Ale na spotkaniu trzeba się będzie przepychać.
-Tak jest kapitanie!-Michael wziął nas za ręce-Ale trzymamy się razem.Nie możemy się zgubić.
-Ok
Lucia skasowała bilety.Weszliśmy do wielkiej hali.Pachniało tu bardzo nieświeżo.Bardzo mocno było czuć mieszanine perfum oraz odór nie wietrzonego pomieszczenia. Na szczęście dwóch panów siłowało się z wielkim oknem.Na ten widok mimo woli odetchnełam z ulgą.
-Jak to będzie wyglądać?-Michael zapytał Luci
-Z tego co wiem będą tu wychodzić po cztery gwiazdy.Liczę oczywiście zespoły jako jeden.Coś powiedzą, rozdadzą autografy i porobią zdjęcia.Mają jakieś piętnaście-dwadzieścia minut-wyjaśniła-Łącznie ma być jedenaście gwiazd, większość z nich jest początkujące, jednak ja jestem fanką w sumie prawie wszystkich
-Aha rozumiem-prawie wpadłam w jakąś dziewczynę.Miała na koszulce napis:''The best'' i nazwę jakiegoś zespołu.
-Kiedy to się zaczyn?-Michael zadawał Luci coraz więcej pytań.
-Z jakieś dziesięć minut-wyjaśniła-W tym czasie chcę coś sobie kupić.Chodźcie ze mną.
-Muszę iść do toalety-przyznałam-Jest tam na przeciwko tego stoiska.Za raz wrócę.Lucia gdzie chcesz iść?
-Na stoisko z koszulkami-wskazała stolik-Myślę, że zaraz wrócisz więc tam będziemy czekać.

Weszłam do łazienki.Była bardzo ładna.W toaletach były nawet szafki na torebki i wieszaki na kurtki.Opóściłam deskę i usiadłam na niej.Postanowiłam odpisać nieznajomemu numerowi.Najchętniej zadzwoniłabym jednak bałam się.
Napisałam:
''Co teraz robisz?''
Serce zaczeło mi bić mocniej
-''Na zjeździe gwiazd i fanów.Wiem, że ty też :*
W odróźnieniu od minuty temu, moje serce staneło w miejscu.
-Ciekawe kto pisze te smsy?-przez myśl przeszedł mi Michael,ale po chwili się rozmyśliłam.Był z Lucią ciekawe jak by miał odpisać.
Wyszłam z kabiny.Spuściłam jeszcze wodę, żeby nie wzbudzać podejrzeń, że nie spuszczam po sobie wody.Przyjżałam się swojemu odbiciu w lustrze.
-''Może nie wyglądam tak źle?-pomyślałam''
Nagle ktoś zatkał mi ręką twarz.
-Proszę nie krzycz-usłyszałam czyiś głos.-Wszystko wyjaśnie...
Obróciłam się i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.Za mną stał...
Mój kuzyn!Tak!Ten kuzyn, który postanowił, że wrzuci mnie do jeziora,do błota i jeszcze w półmetrowy śnieg, myśląc, że to fajne.
-Co ty tu robisz!?-nie widziałam go już chyba z pięć lat.Z tego co wiem skończy w tym roku osiemnastkę.
-Muszę ci coś powiedzieć....to sprawa..yyy..ten...można stwierdzić rodzinna...-usłyszałam krzyk.Jakaś pani zauważyła mojego kuzyna.
-David jesteś w damskiej  toalecie-zauważyłam.
-Ups!Przepraszam!Droga kuzynko chodźmy więc w inne miejsce-uśmiechnął się głupio.